Pan Włodzimierz od 13 lat utrzymywał siebie oraz swoją 80-letnią matkę ze sprzedaży starych książek na targowisku w Tczewie. Kilka dni temu jego stary Żuk został jednak podpalony, co odebrało mu możliwość zarobkowania. Internauci nie zawiedli.
W spalonym samochodzie znajdowało się aż 1,5 tys. książek. To nimi handlował Pan Włodzimierz, co zapewniało mu utrzymanie. „Nie rozumiem, co komu zawiniły te książki. Spalili mi pół kartonu książek religijnych. To były bardzo dobre książki. Z tego, co mam w domu, nie odtworzę swojej oferty” – powiedział pan Włodzimierz.
Pan Włodzimierz jest nie tylko handlarzem książek, ale również ich wielkim pasjonatem. „Uczono mnie, że człowiek jest jednostką społeczną, a moim zadaniem, jest dać innym coś od siebie. I dawałem chociaż, sam niewiele mam” – zaznaczył.
„Od pana Włodzimierza kupiłam wiele książek. Lubię z nim porozmawiać, bo ma ogromną wiedzę i pasję. Twierdzi, że bez czytania nie jest w stanie zjeść kanapki. Dziś zobaczyłam go na pogorzelisku. Był smutny, ale i tak przepytał mnie z lektur pozytywistycznych” – napisała na Facebooku jedna z jego klientek.
Teraz internauci postanowili pomóc Panu Włodzimierzowi. „Zbieramy na inny samochód dla pana Włodka, aby dalej mógł robić to, co kocha” – napisali na stronie, na której można przekazać datek dla wielbiciela książek. Oprócz zbiórki pieniędzy na nowe auto, internauci zbierają też stare książki, które chcą mu przekazać.