W czwartkowy wieczór Borussia Dortmund zwyciężyła w pierwszym spotkaniu o stawkę w tym sezonie. Jednocześnie jest to pierwsza wygrana Thomasa Tuchela w roli trenera tego klubu. Niemcowi nie podobała się jednak postawa jednego z jego graczy, Kevina Grosskreutza.
Zawodnik ten w ostatnim czasie głośno mówi o swoim niezadowoleniu ze względu na swoją pozycję w klubie. Nie ma co ukrywać, Grosskreutz nie jest pierwszym wyborem trenera Tuchela. Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie może on opuścić klub. Warto dodać, że w przyszłym roku umowa tego piłkarza z klubem wygasa. Sam Niemiec następująco wyraził swoje ubolewanie z powodu braku zainteresowania władz jego osobom:
Jestem głęboko rozczarowany. W przeciągu ostatnich tygodni nikt nie odbył ze mną poważnej rozmowy. W ciągu kilku najbliższych tygodni okaże się czy dalej będę piłkarzem Borussii Dortmund.
Czytaj także: Koniec epoki w Dortmundzie?
Z cała pewnością można stwierdzić, że takie wypowiedzi denerwowałyby niejednego trenera. Thomas Tuchel słynie ze swojego surowego podejścia do piłkarzy i nie zamierza ustępować zawodnikowi:
Nie mogę tego potwierdzić. To już drugi raz, kiedy Kevin wybiera formę dialogu poprzez media. Nie takie były ustalenia między klubem i zawodnikami. Nie chcemy podążać tą drogą i tak się nawzajem traktować. Jestem bardzo rozczarowany
Osoba Tuchela ma być wybawieniem dla będącej w kryzysie Borussii Dortmund. Sezon 2014/2015 w wykonaniu BVB był wyjątkowo słaby. Sam Grosskreutz ma opinię symbolu tego klubu. Wielokrotnie zaznaczał swoje przywiązanie do klubu. To, że nic w futbolu nie jest trwałe doskonale pokazał miniony sezon. Był trener Juergen Klopp był przez długi czas najważniejszą postacią w klubie. Teraz jest symbolem porażki i braku pomysłu na organizację drużyny.
Kolejnym przystankiem w karierze Kevina Grosskreutza może być FC Koeln. Klub z Rhein Energie Stadion to jeden z ulbionych tego zawodnika, o czym wielokrotnie mówił. Co ciekawe, z tego zespołu odszedł prawy obrońca, Miso Brecko, który gra na tej pozycji co Gorsskreutz.
Źródło: bild.de
Fot: wikimedia.commons