Wicepremier i szef MON, Tomasz Siemoniak, skomentował na antenie rozgłośni TOK FM opozycyjną przeszłość Bronisława Komorowskiego. Głównodowodzący resortem obrony stwierdził, że urzędujący prezydent, w czasach, gdy w naszym kraju panował ustrój komunistyczny „był prawdziwym buntownikiem”.
Prowadząca rozmowę Janina Paradowska zapytała Siemoniaka, czy tzw. grupa kandydatów antysystemowych, do których zaliczyła m.in. Pawła Kukiza i Janusza Korwin-Mikkego, jest zagrożeniem dla stabilizacji demokracji.
Ja sądzę, że nie.
Czytaj także: Wybory Prezydenckie 2015 [Relacja na żywo]
– odparł.
Szef MON podkreślił również, że warto przekazać, zwłaszcza wyborcom Pawła Kukiza, których jak zaznaczył „trzeba szanować, bo jest w tym jakaś niezgoda”, że Bronisław Komorowski „nie urodził się w Belwederze i nie zawsze był prezydentem”. Siemoniak przypomniał pewne fakty z życia byłego marszałka Sejmu.
Jako młody człowiek był prawdziwym buntownikiem. Mając 19 lat był pierwszy raz zatrzymany przez ówczesną milicję.
Wicepremier dodał, że w tamtym okresie „antystemowość oznaczała zupełnie coś innego niż tatara w restauracji Lotos”. Niniejsza wypowiedź jest oczywiście przytykiem skierowanym w stronę Pawła Kukiza i Janusza Korwin-Mikkego. Pierwszy z wymienionych kandydatów ujawnił bowiem, że spotkał się wraz z liderem partii KORWiN oraz przedstawicielami Ruchu Narodowego we wspomnianej restauracji, aby zawrzeć swoisty „pakt o nieagresji”, który zobowiązywał wszystkie strony do powstrzymywania się od wzajemnych ataków podczas kampanii wyborczej poprzedzającej wybory prezydenckie. Wspomniany tatar, to z kolei ironiczna odpowiedź Janusza Korwin-Mikkego na pytanie reportera stacji TVN24, który dopytywał, co jedli uczestnicy spotkania w „Lotosie”.
Czytaj także: Robert Winnicki potwierdza umowę Kukiza z Korwin-Mikkem [NASZ NEWS]
Siemoniak przyznał, że osobiście woli „osoby, które buntowały się w młodości i naprawdę ryzykowały bardzo dużo, a dzisiaj są najbardziej predestynowane do tego, żeby uosabiać majestat Rzeczypospolitej”.