Tragedia rozegrała się podczas Pikniku Lotniczego w Płocku. Jeden z samolotów wykonujących akrobację runął do Wisły. Pilot przez długi czas był uwięziony w maszynie. Kiedy płetwonurkowie wydostali go na brzeg, okazało się, że nie żyje.
Do tragicznego zdarzenia doszło w Płocku około godz. 10:55. Samolot Jak-52 rozbił się podczas manewru „korkociąg” w odległości kilku metrów od brzegu, na wysokości spichlerza. Maszyna wpadła do wody z dużą prędkością, ok. 200 km/h, bez wyhamowywania. Moment wypadku uwieczniono na nagraniu.
„Fatalne wieści z Płocka – nie żyje pilot samolotu, który podczas pokazów lotniczych wpadł do Wisły. Informację potwierdził rzecznik płockiej Państwowej Straży Pożarnej” – informuje TVP Info.
Czytaj także: Czarnobyl nie był pierwszy. 30 lat wcześniej doszło do katastrofy kysztymskiej
Tragedia w Płocku
Na miejscu natychmiast pojawiły się łodzie straży pożarnej i WOPR. Do wody zeszli płetwonurkowie. Przyleciał też helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Na brzegu znajdowały się dwa zastępy straży pożarnej i dwie karetki pogotowia ratunkowego. Z wody akcję ratunkową prowadzono z sześciu łodzi, w tym straży pożarnej.
Wrak zlokalizowano na głębokości od trzech do sześciu metrów, w odległości 20 metrów od brzegu rzeki. Przełamał się na dwie części. Służby ratunkowe wydobyły go z wody. Na pokładzie był tylko pilot. Jak podały służby, po dotarciu do pilota nie było szans na reanimację. Doznał on wielu obrażeń. Jego ciało przetransportowano na brzeg.
Z nieoficjalnych doniesień mediów wynika, że miał 60 lat i pochodził z Niemiec. Miał duże doświadczenie. Na razie nie wiadomo, z jakich przyczyn stracił panowanie nad samolotem.
Czytaj także: Mrowiny: Wyznaczono nagrodę za pomoc w ujęciu mordercy 10-latki
Źródło: TVP Info, wiadomości.wp.pl