Tragiczny finał poszukiwań 9-letniej dziewczynki, która zaginęła podczas wesela we francuskiej miejscowości położonej Alpach. Jeden z gości uczestniczących uroczystości przyznał się do zabójstwa.
Maelys de Araujo, bo tak nazywała się dziewczynka, zaginęła ok. pół roku temu. W jej poszukiwania zaangażowana była cała Francja. W akcji uczestniczyli policjanci z psami tropiącymi, ale również kilkuset wolontariuszy, którzy starali się pomóc w odnalezieniu 9-latki.
Niestety, finał tych poszukiwań okazał się tragiczny. Nordahl L., 35-letni treser psów oraz jeden z weselnych gości, przyznał się do zabójstwa dziewczynki. Zwłoki dziecka odnaleziono w zaśnieżonym wąwozie. Miejsce wskazał sam sprawca, który chwilę po tym, gdy wyszło na jaw, iż dziewczynka zaginęła, został zatrzymany przez policję. Funkcjonariusze odnaleźli na masce jego samochodu ślady krwi 9-latki, jednak nie mieli wystarczających dowodów, by uznać L. za winnego morderstwa.
Po tym, gdy mężczyzna wskazał miejsce, w którym ukrył zwłoki Maelys, przyznał, że zabił dziewczynkę podczas wesela. Następnie ukrył jej ciało w pobliżu domu, po czym jak gdyby nigdy nic, wrócił na uroczystość. Dopiero po zakończeniu imprezy wywiózł zwłoki dalej i porzucił je we wspomnianym wąwozie.
Policjanci przejrzeli również historię wyszukiwania w jego telefonie komórkowym. Jednym z haseł, które wpisywane były w wyszukiwarkę była fraza: „rozkład ludzkiego ciała”.
Mężczyzna podejrzewany jest także o inne morderstwo. Śledczy twierdzą, że to on mógł zabić żołnierza Arthura Noyera. Póki co nie ma jednak wystarczających dowodów, by potwierdzić winę 35-latka. Funkcjonariusze ustalili jedynie, że w dniu, w którym rodzina zgłosiła zaginięcie Noyera, mężczyźni przebywali w tym samym miejscu.
źródło: gazeta.pl
Fot. twitter.com/La Vanguardia