Justyna Kowalczyk kilka lat temu wyznała na łamach portalu „sport.pl”, że walczy z depresją. Jak się okazuje, polska mistrzyni olimpijska w biegach narciarskich nadal boryka się z poważnymi problemami.
Kowalczyk popadła w depresję tuż przed poprzednimi Igrzyskami w Soczi. Nie wiadomo, co było dokładną przyczyną złego stanu psychicznego polskiej sportsmenki. Polka zdobyła złoty medal na rosyjskich igrzyskach i wiele wskazywało na to, że nie ma już śladu po chorobie.
W rozmowie z fińskim portalem „Ilta-Sanomat” Kowalczyk wróciła do tamtych chwil. – Byłam wtedy naprawdę chuda. Jak tylko coś zjadłam, od razu poszłam do łazienki, by wszystko zwymiotować. Było to sześć miesięcy przed igrzyskami w Soczi – przyznała.
Czytaj także: Wstrząsające wyznanie Justyny Kowalczyk. Ujawniła, co powiedział lekarz na temat jej ciała
34-latka przyznała się również do myśli samobójczych, jakie towarzyszyły jej w przeszłości – Czułam, że moje wyniki się zawalą. Byłam bezsilna i naprawdę chora. Nie chciałam żyć. Nie wstawałam z łóżka przez dwa tygodnie – oznajmiła.
Na koniec wywiadu przyznała, że obecnie jest w dużo lepszej dyspozycji zdrowotnej, lecz bardzo dużo brakuje jeszcze do idealnego stanu – Uśmiech powraca na moją twarz, a życie wydaje się normalne. Są jednak chwile, gdy obawiam się, że depresja wróci. Nadal potrzebuję silnych leków, by móc spać w nocy – zakończyła.
Mamy nadzieję, że nasza mistrzyni wyjdzie z choroby i zadowoli polskich kibiców jeszcze niejednym wielkim wyczynem sportowym.