35-stopniowy mróz, dom oddalony o trzy kilometry, podróż po trudnym leśnym terenie – trzylatek ze wsi Kienaj w Rosji dokonał niemożliwego. Kiedy pod jego ojcem załamał się lód, mężczyzna zdążył tylko krzyknąć, by dziecko szło w stronę domu.
Zdarzenia miały miejsce wsi Kienaj w Kraju Chabarowskim (wschodnia Rosja). Wszystko zaczęło się dość niewinnie. Trzylatek został odebrany z przedszkola przez ojca. Następnie udali się skuterem nad rzekę, nad którą mężczyzna niebawem miał łowić ryby. Ojciec trzylatka chciał sprawdzić drogę. Zostawił dziecko na brzegu, a sam ruszył delikatnie przed siebie.
Niestety, doszło do tragedii. Lód pod skuterem zaczął pękać, po chwili mężczyzna znalazł się w wodzie. Zdążył jeszcze krzyknąć do swojego dziecka, aby szło w kierunku domu, do mamy. Chłopiec posłuchał i ruszył samodzielnie w drogę powrotną.
Miał do pokonania ok. 3 km, przy mrozie sięgającym nawet – 35 st. C. Dodatkowo teren, po którym poruszało się dziecko był nierówny, z licznymi pagórkami. Trzylatek nie poddał się i posłusznie wracał przez tajgę po śladach skutera.
Z pomocą przybył kierowca
Po pewnym czasie pomyliły mu się kierunki i zaczął iść w przeciwną stronę. Wtedy jednak zdarzył się cud. Na opuszczonej drodze, którą jeżdżą bardzo rzadko jedynie ciężarówki transportujące drzewo, pojawił się samochód. „Wracał z tartaku jeden z miejscowych. To on uratował chłopca” – relacjonuje Gulnara Kanawcewa z lokalnej administracji.
Kierowca przywiózł dziecko do rodziny. Wkrótce po powrocie do domu, trzylatek dostał bardzo silnej gorączki. Jednak lekarze zapewniają, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
W dalszym ciągu nie udało się znaleźć ciała ojca, ani skutera. Aleksander Kołomycew z miejscowej policji mówi wprost, że szanse na odnalezienie ciała są niewielkie. „To rwąca górska rzeka” – podkreślił, tłumacząc dlaczego nie można było skorzystać z nurków podczas poszukiwań.
Źródło: polsatnews.pl, express.co.uk, tass.com