W poniedziałek nastąpił pierwszy od dawna tak zmasowany atak Rosji na ukraińskie miasta. Była to prawdopodobnie zemsta za uszkodzenie Mostu Krymskiego, na którym w sobotę rano doszło do eksplozji. Ukraiński „Forbes” oszacował, że koszty ataku były niebotyczne.
Między innymi na Kijów, Lwów, Dniepr, Charków i Odessę spadły w poniedziałek rano rosyjskie rakiety. To pierwszy od dawna tak zmasowany atak na całe terytorium Ukrainy, który prawdopodobnie był zemstą za eksplozje, do których doszło na Moście Krymskim. Według najnowszych doniesień, w wyniku ataku zginęło 14 osób, a 97 zostało rannych.
W ataku Rosjanie użyli 84 rakiet oraz 24 dronów. To drony samobójcze, które kraj sprowadza od dłuższego czasu z Iranu. Około połowa rakiet i bezzałogowców miała zostać zestrzelona przez ukraińską obronę przeciwpowietrzną.
Koszty rosyjskiego ataku oszacował ukraiński „Forbes”. Zaznaczono, że w ataku użyte zostały prawdopodobnie drogie i precyzyjne rakiety Kh-101, a także pociski S-300 oraz Tornado-S. Spowodowało to duże zniszczenia, ale też niebotyczne koszty. Według szacunków dziennikarzy, koszty pocisków użytych przez Rosjan do poniedziałkowego ataku wyniosły od 400 do nawet 700 milionów dolarów, co w przeliczeniu daje kwoty od 2 do 3,5 miliarda złotych.
Czytaj także: Rośnie liczba ofiar rosyjskiego ataku rakietowego. Podano najnowsze dane
Źr.: Onet