Patryk K. prosto z galerii handlowej trafił do policyjnego aresztu. Następnego dnia usłyszał zarzuty kradzieży rzeczy wartych około 800 złotych. Mężczyzna wyniósł ze sklepu markową bluzę i dresy. Jego tłumaczenie rozbawiło policjantów.
Godzinę przed zamknięciem jednego z markowych sklepów w galerii handlowych pojawił się 20-letni mężczyzna. Jego zachowanie było podobne do innych osób, które przychodzą po zakupy i nie zamierzają płacić. Wziął kilka rzeczy do przymierzalni, między innymi drogą, markową bluzę oraz komplet dresów i poszedł do boksu.
Po kilku minutach wyszedł. Odzieży, nie odwiesił na przeznaczone do tego miejsce, tylko rozglądając się, próbował wyjść ze sklepu. Nie wiedział, że jest obserwowany przez pracownika ochrony, który poszedł za nim i udaremnił mu opuszczenie galerii.
Czytaj także: Emeryt zjadł cukierek za 40 groszy w sklepie. Został skazany na prace społeczne
Po kilku minutach na miejscu pojawili się mundurowi, którzy odebrali Patrykowi K. odzież wartą około 800 złotych i zwrócili ją właścicielowi. On sam trafił do policyjnej celi.
Ukradł markową bluzę, bo chciał… dobrze wyglądać na dyskotece
Następnego dnia usłyszał zarzuty, do których się przyznał, tłumacząc, że dopuścił się kradzieży bluzy, ponieważ chciał dobrze wyglądać na dyskotece, a dresy potrzebne były mu na co dzień, do pracy. Z pensji nie stać go na takie ubrania, a przecież musi dobrze wyglądać.
Teraz swoją linię obrony będzie mógł przedstawić sądowi, który może go skazać nawet na 5 lat więzienia.
Źródło: policja.pl