Serwis Onet.pl przeprowadził wywiad z były polskim żołnierzem, który obecnie jako ochotnik walczy podczas wojny w Ukrainie. Jest częścią stworzonego przez ukraińską armię międzynarodowego legionu.
Polski ochotnik w rozmowie z serwisem Onet.pl przyznaje, że początkowo przebywał w bazie wojskowej w Jaworowie, nieopodal polskiej granicy. To tam Rosjanie przeprowadzili atak rakietowy, w wyniku którego zginęli ludzie. Polak zdradza, że z bazy wyjechał niedługo przed dramatycznymi wydarzeniami. – Ja wyjechałem z Jaworowa o godz. 22.00, a nad ranem był ten atak. Ludzie, z którymi byłem, zostali na miejscu i to był koniec mojej grupy. Część z nich wróciła po ataku do domu, część jest ranna, a część jest… gdzieś indziej – relacjonuje.
Mężczyzna, który w przeszłości służył w polskiej armii, ujawnił, czym obecnie się zajmuje i jakie zadania powierzono jemu oraz jego kolegom. – Działamy na tyłach frontu i naszym zadaniem jest „czyszczenie” wiosek z Ruskich. Artyleria przesuwa się w stronę wiosek, które Rosjanie odpuszczają, bo oni często gdzieś wchodzą, a po chwili wychodzą. Wtedy my wchodzimy do takiej wsi i chodzimy od domu do domu, sprawdzając, czy są Rosjanie – mówi.
Ochotnik zdradził też, jak wyglądają wsie, które odbijają z rąk Rosjan. Mężczyzna bez ogródek przyznaje, że gołym okiem widać okrucieństwo najeźdźców. – Widziałem tu poszarpane ciała ludzi, zabitych ludzi, to były starsze osoby, po co do nich strzelać? Ci ludzie są przerażeni. Kiedy wchodzimy do wsi, to wyglądają ze swoich kryjówek, widzą, że mamy niebieskie opaski i wtedy dopiero wychodzą – opowiada.
Polak mówi, że odbijanie wiosek zajmowanych wcześniej przez Rosjan jest o tyle trudne, iż tamtejsza armia często zaminowuje teren. – Wchodzimy do wsi, a tu Amerykaniec krzyczy: „Stop! Wait!”, bo już widzi, że miny. Z jednego domu zdetonowali trzy miny. Ja się na tym kompletnie nie znam, ale Amerykanie robili to jak profesorowie. Pełne opanowanie. Tak jak na początku wojny był film z panem, który wynosił minę z papierosem w ustach, to oni robili to z podobną pewnością siebie. Ale mówili, że nie są to żadne zaawansowane miny, tylko stare, radzieckie. Widać więc, że rosyjska taktyka to: zabić, okraść, zniszczyć i zaminować teren – relacjonuje.
Cała rozmowa TUTAJ.