8-letni Norbert trafił do szpitala z powodu silnego bólu brzucha i wymiotów. Dyżurująca lekarka zbadała chłopca, ale wkrótce odesłała go do domu. Na drugi dzień jego stan pogorszył się do tego stopnia, że chłopiec zmarł. Jego sprawę przedstawił program „Uwaga! TVN”.
Norbert wieczorem zaczął skarżyć się na ból brzucha. Mówił, że zbiera go na wymioty. „Rano wstał normalnie. Mówił, że brzuch dalej pobolewa. Dałam mu środek przeciwbólowy. Razem z mężem poszliśmy na komunię, a syn został z babcią w domu. Poradziłam mu, żeby położył się w wannie z ciepłą wodą. Po tym, zrobił się tak słaby, że nie mógł wyjść z wanny. Chciał się kłaść na podłodze” – relacjonuje matka 8-latka.
Rodzice zabrali go natychmiast do szpitala w Rzeszowie. W poczekali Norbert czuł się coraz gorzej, zaczął wymiotować. Pomimo tego, razem z rodzicami czekał tam aż pół godziny na przyjęcie. „Syn miał podkrążone oczy. Lekarka kazała mu założyć maskę. Tłumaczyliśmy, że syn nie może oddychać i wymiotuje. Powiedziała, że jak nie założy maski, to go nie wpuści” – wspomina ojciec chłopca.
Odesłali chłopca ze szpitala
„Pani doktor nie zbadała syna, nie osłuchała go. Jedyne, co zrobiła to dotykała jego brzucha i zmierzyła temperaturę. Przepisała leki przeciwwymiotne, które kazała dawać w małych dawkach i to wszystko.” – opowiada Janusz Żurek, ojciec chłopca.
Czytaj także: Nowatorski pomysł na szczepionkę przeciw COVID-19. Wymyślili go polscy naukowcy
W nocy jego stan pogorszył się gwałtownie. „Syn w nocy zwymiotował kolejny raz. Zadzwoniliśmy po karetkę. Syn usiadł przy biurku, po chwili osunął się. Widziałem, że nie oddycha” – wspomina pan Janusz. Ratownicy rozpoczęli reanimację, ale nie udało się uratować jego życia. 8-letni Norbert zmarł. „Nie mogę w to uwierzyć. On nigdy nie chorował, był zdrowym dzieckiem” – mówi jego ojciec.
Dlaczego Norbert zmarł?
„Nie oceniam postępowania lekarza, bo nie jest to moja rola. To jest ogromna tragedia. Nie wiem, w jakim stanie było dziecko, z dokumentacji wynika, że było w stanie ogólnym dobrym” – komentuje Małgorzata Przysada, zastępca dyrektora w Szpitalu Klinicznym nr 2 w Rzeszowie.
Sprawą zainteresowała się prokuratura. „Na podstawie wyników sekcji zwłok biegły nie był w stanie określić przyczyny zgonu. Pobrano wycinki do dalszych badań histopatologicznych oraz materiał do badań toksykologicznych. Wyników tych badań jeszcze nie mamy. Taka sytuacja zdarza się bardzo rzadko. Zazwyczaj wiemy, dlaczego doszło do zgonu i możemy ocenić postawę wszystkich osób” – mówi Barbara Bandyga z Prokuratura Regionalnej w Rzeszowie.
Czytaj także: Wesele w Markach zakończyło się zbrodnią! Świadkowa zabiła świadka
Wciąż nie wiadomo, dlaczego Norbert zmarł. „Gdyby to się stało w szpitalu, łatwiej by nam było się z tym pogodzić. Tutaj, w domu nie mogliśmy zrobić nic” – kończy jego matka, Katarzyna Żurek.
Źr. uwaga.tvn.pl