Lech Wałęsa już niejednokrotnie żalił się, że z powodu pandemii koronawirusa notuje poważne straty finansowe. W rozmowie z „Faktem” przyznał, że rozważa podjęcie jakiejś dodatkowej pracy. Wyjaśnił, że może uczyć innych i udzielać im porad, bo ma bogate doświadczenie.
Wałęsa w połowie marca stwierdził, że choć ma wysoką emeryturę, to jego żona wydaje jeszcze więcej. „Mam 6 tys. zł prezydenckiej emerytury i za tyle nie dam rady się utrzymać, bo moja żona Danuta wydaje 7 tysięcy miesięcznie. Muszę zarobić przecież na utrzymanie siebie i żony. A za friko robił nie będę przecież, ja już za friko robiłem przed 1989 rokiem” – stwierdził.
Teraz w rozmowie z „Faktem” potwierdza, że ma problemy finansowe. „Tęsknię za wyjazdami, bo mi pomagały dokładać do chlebka. Miałem strasznie dużo kontraktów, naprawdę dobrych i to mi wyrównywało braki wszelkie.” – wspomina Wałęsa. „A dzisiaj to odpadło, więc myślę nad jakąś pracą w nadgodzinach” – przyznał.
Czytaj także: Bosak o rapie Korwin-Mikkego: „Dobrze wpisuje się w konwencję rapową”
„Ile takich spotkań i wykładów straciliśmy? Na pewno kilka, a nawet kilkanaście w miesiącu. Jak jesteśmy w Stanach, to tam spotkania są co drugi dzień, a spędzamy tam miesiąc, więc łatwo można policzyć, jak to wygląda. Ale nie tylko pan prezydent ponosi tego typu straty, bo takich osób czy takich firm są setki tysięcy” – dodał Marek Kaczmar, asystent Wałęsy.
Były prezydent stwierdził, że mógłby za pieniądze uczyć innych, lub udzielać im porad. „Ja jestem od traktora do internetu. Całe życie różnie pracowałem. I byłem elektrykiem, i mechanikiem i działaczem związkowym, i prezydentem, mam szeroki wachlarz możliwości” – mówił Wałęsa.
Źr. wprost.pl