Wczoraj media obiegła zdumiewająca informacja o tym, że Lech Wałęsa miał ponoć stwierdzić w jednym z wywiadów, że jest za likwidacją Unii Europejskiej. Jednak już dzisiaj były prezydent dementuje te rewelacje.
Przypomnijmy, Lech Wałęsa udzielił wywiadu szwedzkiej gazecie „Aftonbladet”. „Od dłuższego czasu ostrzegałem Niemcy i Francję, że nie da się uratować Unii, jeśli państwa członkowskie pójdą tak daleko w różnych kierunkach. Wówczas łatwiej jest zlikwidować Unię w jej obecnej formie i zacząć od nowa. Ale oni mnie nie słuchają.” – miał powiedzieć były prezydent.
Czytaj także: Tragedia w szkole. Uczeń zabił nożem kolegę
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Jego słowa wywołały niemałe zamieszanie. Wielu jego zwolenników nie mogło uwierzyć, że mógł coś takiego powiedzieć. Tymczasem okazuje się być może w ogóle tego nie powiedział. „Ten wywiad nie był autoryzowany.” – stwierdził w rozmowie z Onetem.
„To brak zrozumienia moich słów, a może nawet celowa prowokacja. Dziennikarz prawdopodobnie celowo wywołał sensację, żeby sprzedać artykuł. Zawsze byłem i jestem za Unią, a nawet za parlamentem globalnym.” – dodał Lech Wałęsa.
Wałęsa: „Potrzebny plan awaryjny”
„Chodzi o to, że Unia jest niezbędnie potrzebna, bo potrzebna jest platforma do dyskusji dla wszystkich państw na tematy, które wykraczają poza sprawy państwowe i są europejskie. Zatem potrzebny jest też plan awaryjny w razie tego, gdyby ktoś chciał rozbić Unię.” – wyjaśnia były prezydent.
Czytaj także: Ekspert ujawnia, ile kosztuje organizacja pierwszej komunii
„Kraje UE powinny mieć plan I powołać za 5 minut nową Unię, ale już mądrzejszą, o tak skonstruowanych przepisach, żeby nieodpowiedzialne ludzie nie mogli jej zagrozić. I taki jest sens mojej wypowiedzi.” – podsumował Lech Wałęsa.
Na Twitterze pojawił się również wpis utrzymany w podobnym tonie.
Źr. wmeritum.pl; onet.pl