Lech Wałęsa już niejednokrotnie narzekał na złą sytuację finansową spowodowaną pandemią koronawirusa. Były prezydent określił, ile czasu jeszcze da radę wytrzymać. Twierdzi, że gdy ten okres upłynie i nie znajdzie dodatkowego źródła dochodów, to zbankrutuje.
Wałęsa w rozmowie z „Super Expressem” po raz kolejny narzekał na swoją bardzo złą sytuację finansową. Przyznał, że będzie szukał pracy, bo musi dorobić. „Nie wiem co robić, bo nie mogę latać na wykłady. A muszę jakieś pieniądze zarabiać, bo żona wydaje więcej niż mamy. I nie wiem, jak dalej przeżyję” – mówi.
Czytaj także: Morawiecki nie wyklucza otwarcia gospodarki w tym tygodniu!
Były prezydent przyznał, że zawodowo najlepiej czuł się jako elektryk. „Najlepiej się czuję jako elektryk! Jeszcze pamiętam prawo Ohma, prawo Kirchhoffa i jeszcze parę rzeczy.” – wspomina Wałęsa. „Tylko cholera, zmienił się prąd i nie wiem, czy te maszyny by mnie nie zabiły teraz…” – dodaje po chwili.
Wałęsa obawia się bankructwa
Wałęsa przyznał, że pomimo złej sytuacji finansowej, nadal jest wymagający jeśli chodzi o wysokość zarobków. „Z ostatniej pracy odszedłem, bo warunki były poniżej mojej wielkości potrzeb. Jeśli znajdziemy mi pracę, to znajdziemy też, co będę mógł tam robić.” – mówi w rozmowie z gazeta.
Czytaj także: Fronczewski o doniesieniach na swój temat: „Parodyjne konfabulacje”
Były prezydent jednoznacznie określił, ile czasu jest jeszcze w stanie wytrzymać, zanim zbankrutuje. „Jeszcze z pół roku takiej sytuacji jak teraz, to pójdę z torbami i pod kościołem będę zbierał pieniądze” – mówi Wałęsa.
Źr. se.pl