W środę klienci jednego z supermarketów na warszawskim Mokotowie dokonali zaskakującego odkrycia. Okazało się, że był tam pająk w bananach i to naprawdę dużych rozmiarów. O sprawie poinformował portal metrowarszawa.pl.
Jedna z klientek supermarketu na warszawskim Mokotowie kupując owoce nie mogła uwierzyć w to co widzi. Jej oczom ukazał się wielki pająk w bananach. „Tak absurdalnie wielki, że wydał mi się niemożliwy, mruknęłam więc „ojej”, odłożyłam pająka z bananem na miejsce i poszłam dalej.” – powiedziała, cytowana przez portal metrowarszawa.pl. Później sklep informował ją, że sytuacja została opanowana.
Czytaj także: Używasz komórki podczas jazdy samochodem? Dziś na drogach policyjna akcja „Telefony”
Jednak kolejnego dnia zdarzenie się powtórzyło. Do tego samego sklepu udał się na zakupy pan Piotr, autor bloga „Znajomi nieznajomi”. „Sięgam ręką po banany, kątem oka widzę, że na nich coś siedzi – natychmiast odrzucam od siebie – wpadają do skrzynki z arbuzami – dociera do mnie, co widziałem: duży pająk.” – relacjonuje.
Mężczyzna od razu zgłosił sprawę obsłudze sklepu, która schwytała pająka w plastikowe pudełko. Pan Piotr postanowił jednak dokładniej przyjrzeć się tym owocom. Jak przekonuje, „na wszystkich (były) maleńkie, przejrzyste pajączki”.
W domu mężczyzna sprawdził w internecie z czym mógł mieć do czynienia. Gdy zdał sobie sprawę, że pająk w banach mógł być bardzo jadowity, zadzwonił do sklepu. Usłyszał jednak, że sytuacja została opanowana i zawiadomiono Ekopatrol.
Pająk w banach. „Zdarzają się takie historie”
Tymczasem portal metrowarszawa.pl twierdzi, że Straż Miejska nie otrzymała tamtego dnia tego typu zgłoszenia. „Zdarzają się historie, że z transportem przywożone są do Polski egzotyczne zwierzęta. Trzeba je zgłaszać do Ekopatrolu, który pomaga w takich sytuacjach. Czasem ludzie próbują łapać te egzotyczne okazy samodzielnie, ale odradzamy takie działanie. Nigdy nie wiemy, z czym mamy do czynienia.” – ostrzegają strażnicy.
Czytaj także: Wiadomo, ile Hubert Urbański zarobił dla TVN. Kwota robi wrażenie
Pracownicy sklepu przekonują, że sieć ma „specjalną osobę” zatrudnioną do tego typu przypadków. To do niej przekazano rzekomo pająka w celu przeprowadzenia ekspertyzy.
Źr. metrowarszawa.pl