Siatkarze PGE Skry Bełchatów przegrali w drugiej kolejce Ligi Mistrzów z Cucine Lube Civitanova. Po spotkaniu widać było, że siatkarze Skry nie są zadowoleni z końcowego rezultatu.
Podczas spotkania widać było dużo chęci ze strony polskiego klubu. Skra mimo faworyzowanego rywala mocno się postawiła, pokazując, że jest w stanie rywalizować na najwyższym poziomie. O końcowym tryumfie mógł zdecydować większy potencjał indywidualności po stronie Lube. Mimo to „Pszczółki” mogą być zadowolone ze swej postawy.
Nie najlepiej czuł się po spotkaniu Michał Winiarski. Przyjmujący, który jeszcze zmaga się z urazem, niespodziewanie szybko dochodzi do siebie i ma on nadzieję, że w najbliższym czasie zrobi on kolejne postępy, by już wkrótce pomóc Skrze w dalszej części sezonu.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Od 10 dni trenuję. Pierwszy tydzień był bardzo ciężki, ale mogłem już odbijać piłkę, teraz powoli zaczynam skakać. Z czasem mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.
– powiedział przyjmujący.
Były reprezentant kraju wypowiedział się też na temat samego spotkania.
Przegraliśmy ten mecz na własne życzenie. Powinniśmy minimum doprowadzić do tie-breaka. Możliwe, że ma na to wpływ początek sezonu, gdzie gramy jeszcze nie na tyle, na ile chcemy. Cucine to jednak bardzo mocny zespół i dziś po prostu byli lepsi.
– stwierdził „Winiar”.
Swoje przemyślenia na temat spotkania przedstawił także młody libero Skry – Kacper Piechocki, który nie ukrywa, że było dla niego zaszczytem grać przeciwko takim nazwiskom, jak Juantorena czy Grebennikov.
Cieszę się, że mogłem wystąpić przeciwko takim zawodnikom. Jednak gdy wychodzi się na boisko, nie myśli się, kto stoi po drugiej stronie. Na pewno szkoda, że przegrywamy, bo mieliśmy swoje okazję. Zdarzało nam się za dużo przestojów, przez co nic nie mogliśmy zrobić. To siatkówka i ktoś musiał przegrać, ale wierzę, że stać nas na pokonywanie rywali tej klasy.
– zaznaczył Piechocki.