Alekansdr Łukaszenka, prezydent Białorusi, wypowiedział niepokojące słowa. Stwierdził bowiem, że jego państwu, które przecież bezpośrednio sąsiaduje z Polską, grozi wojna.
Białorusią targają niepokoje od momentu zakończenia wyborów prezydenckich. Te wygrał Aleksandr Łukaszenka, jednak spora część narodu nie uznaje tego wyboru. Protestujący uważają bowiem, że plebiscyt został sfałszowany, a faktycznym zwycięzcą została Swietłana Cichanouska.
Mieszkańcy tego kraju protestują więc już kilka miesięcy, licząc na to, że wywrą presję na władzy. Ostatnio głos w tej sprawie zabrał prezydent Białorusi, Aleksandr Łukaszenka, który użył bardzo mocnych słów. Stwierdził bowiem, że jeżeli sytuacja się nie uspokoi, jego państwu grozi wojna.
To niepokojąca sytuacja zwłaszcza z punktu widzenia Polaków. Białoruś to nasz bezpośredni sąsiad. „Boję się, że w warunkach geopolitycznego rozłamu, nie zdołamy utrzymać się w ramach wewnętrznego chaosu i wojny domowej; na pewno wtrącą się inni gracze” – powiedział wprost Łukaszenka.
Łukaszenka mówi o wojnie na Białorusi
Prezydent Białorusi ostrzega wszystkich, w tym protestujących, że Białoruś może stać się polem bitwy z udziałem innych „graczy”. „Często o tym mówię: uważajcie, by Białoruś nie stała się polem bitwy, wojny, gdzie będą się rozstrzygać nie nasze problemy” – oświadczył.
Zdaniem Łukaszenki, aby uspokoić sytuację i uniknąć podobnej w przyszłości, „należy popracować nad młodzieżą”. „Wydarzenia powyborcze pokazały, że trzeba poważniej podejść do nauczania młodzieży” – powiedział i dodał, że to uchroni ją przed „złą przyszłością”.