O tym jak ciężkie może być życie przeciwników Platformy Obywatelskiej przekonał się Krzysztof Kubik. Członek Prawa i Sprawiedliwości z Krotoszyna, który po wizycie Ewy Kopacz ma przeciw sobie część mieszkańców, działaczy PO oraz lokalny tygodnik.
12 sierpnia, Ewa Kopacz w ramach kampanii wyborczej odwiedziła Krotoszyn. Wizycie towarzyszyła manifestacja mieszkańców niezadowolonych z rządów Platformy Obywatelskiej. O sprawie szerzej pisaliśmy TUTAJ.
Okazuje się jednak, że wyrażanie swoich opinii może powodować problemy. Przekonał się o tym jeden z manifestantów działacz PiS – Krzysztof Kubik. Jeszcze w trakcie protestu był on znieważany, w jego stronę kierowano również groźby. Kubik wysłuchiwał nieparlamentarnych słów, z których najdelikatniejszymi były te w stylu „zamknij mordę”, „ty chu*u”, „kur*a, bo ci oczy wydłubię”, „wypier*alaj”. Wszystkie kierowane były w jego stronę przez zwolenników PO.
Kubik przyznaje również, że zdaje sobie sprawę, iż podczas manifestacji, jeden z lokalnych działaczy PO zlecił funkcjonariuszom Biura Ochrony Rządu obserwację jego osoby. Ci jednak nie zauważyli nic złego w jego zachowaniu, więc ta sama osoba przekazała to zadanie osobom związanym z Platformą.
Sytuacja nie zmieniła się po manifestacji. Kubik dostawał głuche telefony. – Czuję się niepewnie – powiedział naszej redakcji.
Dodatkowo, lokalny tygodnik „Rzecz Krotoszyńska” nie zostawił na Kubiku suchej nitki. – Napisano o moim tacie, który pracuje w straży miejskiej, opisano mnie z imienia i nazwiska jako sekretarza powiatowego PiS w Krotoszynie – mówi nam manifestant. – Ale co najgorsze opisano mnie jako pracownika lokalnej spółki Dino Polska SA – dodaje. Kubik boi się, że przez tekst w „Rzeczy Krotoszyńskiej” straci pracę, bowiem firma dba o swój wizerunek i dobre imię.
Przed pojawieniem się artykułu Kubik umieścił na Twitterze informację, że lokalna gazeta chce go zniszczyć. Po manifestacji okazało się, że jego przypuszczenia znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Swoich problemów Kubik upatruje w poglądach politycznych właściciela „Rzeczy Krotoszyńskiej”. Otóż Janusz Urbaniak, według informacji pokrzywdzonego, popiera Platformę Obywatelską. Dodatkowo siedziba redakcji mieści się w tym samym budynku, co biuro posła PO Macieja Orzechowskiego. Kubik podejrzewa, że może mieć to związek z atakiem na jego osobę.