Do niecodziennego zdarzenia doszło w środę wieczorem na Mokotowie w Warszawie. 51-latka w towarzystwie kilku osób spożywała alkohol na jednej z posesji. Gdy usiadła na kawałku blachy, było o krok od tragedii. Wpadła do studni mającej 5 metrów głębokości.
Kobieta wpadła do studni na terenie jednego z ogródków działkowych przy skrzyżowaniu ulic Gintrowskiego i Kaczmarskiego na Mokotowie.
Czytaj także: Niemcy. Nożownik zaatakował 3 kobiety! „Stan krytyczny”
„Pamiętam, że widziałem, jak zbiera się z trzema kolegami. Ostrzegałem, żeby nie pili na mojej działce. Mówiłem, że tu jest głęboka studnia, że może dojść do tragedii.” – opowiadał w rozmowie z „Super Expressem” właściciel posesji Grzegorz Mączko.
Mężczyzna próbował odgonić osoby spożywające alkohol na jego terenie, ale bezskutecznie. W końcu się oddalił. „Na szczęście w środku nie było wody, bo by się utopiła. Miała bardzo dużo szczęścia.” – podsumował Mączko.
Wpadła do studni i powinna zginąć
Na miejscu pojawiło się pogotowie i ratownicy zabrali kobietę do szpitala. Jak się okazało, została tam tylko po to, aby… wytrzeźwieć. W wyniku upadku, który powinien skończyć się śmiercią, nie odniosła żadnych obrażeń. Wg lekarzy stało się tak ponieważ jej ciało pod wpływem alkoholu stało się wiotkie.
Czytaj także: Miał w domu tysiąc porcji marihuany. Jego tłumaczenie rozbawiło policjantów
„Lekarzom trudno było uwierzyć, że kobieta nie odniosła żadnych obrażeń. Badanie jest stanu trzeźwości wykazało, że miała 4,5 promila alkoholu w organizmie. Policjanci wyjaśniają teraz kto był odpowiedzialny za prawidłowe zabezpieczenie otworu.” – wyjaśnił Robert Koniuszy z policji na Mokotowie.
Źródło: se.pl