Dziennik „Fakt” dotarł do notatki służbowej aspiranta Grzegorza G., która pochodzi z dnia śmierci Igora Stachowiaka. Zawarto w niej dramatyczne doniesienia, w tym być może jedne z ostatnich słów 25-latka.
Grzegorz G. w dniu śmierci Igora Stachowiaka pełnił służbę na wrocławskim Starym Mieście. Gdy dotarł na komisariat, byli już tam inni funkcjonariusze oraz właśnie Igor Stachowiak. 25-latek miał siedzieć na podłodze i nie wykonywać poleceń policjantów.
Po pewnym czasie Grzegorz G. miał usłyszeć odgłosy szarpaniny na korytarzu w momencie, gdy Igor Stachowiak był prowadzony do łazienki na przeszukanie. Policjanci mieli porazić go paralizatorem i wtedy z jego ust miały paść słowa „Ja dzisiaj umrę!”. Szczególnie szokująca wydaje się odpowiedź innego funkcjonariusza, który miał wówczas powiedzieć: „Każdy z nas kiedyś umrze, jest to gdzieś zapisane”. 25-latek zareagował na to słowami „Ale ja wiem, że to będzie dzisiaj”. Nie żył już kilkadziesiąt minut później.
Śmierć Igora Stachowiaka
Do śmierci Igora Stachowiaka doszło 15 maja 2016 roku w komisariacie Wrocław-Stare Miasto przy ulicy Trzemeskiej 12. Wcześniej 25-latek został zatrzymany przez funkcjonariuszy na wrocławskim Rynku. Sprawa bardzo szybko stała się głośna i medialna. Zabrał w niej głos między innymi Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, który stwierdził, że wobec Stachowiaka użyto tortur, a zachowanie funkcjonariuszy było „rażącym naruszeniem praw obywatelskich”.
W ostatnich dniach sprawa śmierci Stachowiaka znów stała się głośna. Dziennikarz Radia Wrocław, Piotr Kaszuwara ujawnił bowiem, że 25-latek miał mieć wcześniej zatarg z policjantem Adamem W., który raził go paralizatorem. Igor Stachowiak miał agresywnie zachowywać się na stacji benzynowej. Gdy wezwani zostali funkcjonariusze, miał zostać pobity, a następnie złożył skargę na policjantów. Sprawę umorzono.
Czytaj także: Przedszkolanka kazała dzieciom kamieniować chłopca. To miała być „kara” [WIDEO]