Dziennikarze „Faktu” udali się w ostatnie miejsce zamieszania Sebastiana Majtczaka, a także pod jego rodzinny dom. Rozmawiali z sąsiadami mężczyzny, który zaocznie usłyszał zarzuty o spowodowanie wypadku na A1.
– Prokurator wskazał miejsce zamieszkania poszukiwanego przy ul. Tymienieckiego w Łodzi. To luksusowe lofty w dawnej przędzalni Scheiblera — łódzkiego „króla bawełny”. Teraz jest tam gigantyczne osiedle z domofonami i portierem. Prokurator wskazał też dwa adresy — firmy Sebastiana Majtczaka i domu jego rodziców – informuje „Fakt”.
Dziennikarze podają, że udali się w te wszystkie miejsca. Wspomniana firma to palarnia kawy na łódzkim osiedlu Kurczaki, natomiast rodzinny dom Majtczaka, zgodnie z relacją dziennikarzy, „jest ogromny”. Tabloid informuje również, że dom stał się sporą atrakcją, ponieważ na miejsce przychodzą ludzie i filmują go telefonami.
– Przyszłam pokazać wnuczce ten dom. Firmę ojciec rozwinął. Była taka mała, a teraz budują wielki budynek w pobliżu – mówi jedna z kobiet, która przyszła na miejsce razem z wnuczką.
Wypadek na A1. Oto, co mówią sąsiedzi
„Fakt” podaje, że niewielu sąsiadów rodziny Majtczaka chciało się wypowiadać na temat Sebastiana oraz wypadku, do którego doszło na A1. – Jest biznesmenem. Po ojcu dostał palarnię kawy i tam urzęduje. Czasem widać go było w tym aucie, nawet na tej dziurawej drodze – mówi jeden z mieszkańców.
Jedna z kobiet z kolei nie chciała wcale się wypowiadać. Argumentowała to w taki sposób, że mieszka w okolicy i będzie musiała żyć wśród tych ludzi. Właśnie z tego powodu nie chciała zabierać głosu w sprawie wypadku.
– Nic nie powiem. Pan stąd sobie pojedzie, a ja tu mieszkam i będę musiała żyć wśród tych ludzi. Dlatego niech mnie pan w nic nie plącze – powiedziała w rozmowie z dziennikarzami „Fakt”. Cały artykuł dostępny jest TUTAJ.