Tuż po starcie śmigłowca MH-60 Seahawk z lotniskowca USS Ronald Reagan, maszyna runęła na pokład okrętu. Choć według informacji od amerykańskich wojskowych w zdarzeniu nikt nie zginął, to nie obyło się bez wielu rannych.
Lotniskowiec przebywał w pobliżu Filipin. Dowództwo 7. Floty informuje, że wielu marynarzy odniosło obrażenia. Na szczęście życie żadnego z rannych nie jest zagrożone. Ich stan określono jako stabilny – pisze serwis Japan Times.
Amerykańscy wojskowi nie chcieli udzielić informacji o skali zniszczeń w śmigłowcu ani na lotniskowcu. Nie podają również żadnych bliższych szczegółów dotyczących okoliczności bardzo groźnego wypadku.
W komunikacie opublikowanym przez dowództwo 7. Floty pojawiły się jedynie bardzo skrótowe i ogólnikowe informacje. Przyznano, że USS Ronald Reagan „jest w stanie w pełni realizować swoją misję na rzecz bezpieczeństwa i stabilności w regionie”.
Czytaj także: Początek wojny na Pacyfiku, czyli rocznica ataku na Pearl Harbor
Lotniskowiec, na którym doszło do niebezpiecznego zdarzenia ma bazę w japońskim mieście Yokosuka. Gdy doszło do wypadku jednostka przebywała w okolicy Filipin na Morzu Filipińskim. Trwały tam rutynowe ćwiczenia amerykańskich żołnierzy.