W miejscowości Davie na Florydzie doszło do tragicznego wypadku z udziałem samochodu Tesla. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem i wylądował na drzewie.
Po tym jak Tesla rozbiła się o drzewo, pojazd stanął w płomieniach. Kierowca znalazł się w śmiertelnej pułapce, bo nie mógł wysiąść z pojazdu. Świadkowie zdarzenia próbowali go uratować, ale nie mogli rozbić wzmocnionych szyb. Co gorsza nie można było otworzyć drzwi, bo nie zadziałał mechanizm wysuwanych klamek.
Czytaj także: Miał nóż w plecach, ale wyszedł ze szpitala. „Musiałem zapalić”
Czytaj także: Arrinera Hussarya - pierwszy polski super samochód - wywiad z Łukaszem Tomkiewiczem
Producent wydał oświadczenie. „Jesteśmy ogromnie zasmuceni z powodu tego wypadku. Nasze myśli są ze wszystkimi, których osobiście dotknęła ta tragedia.” – napisała Tesla w oświadczeniu przesłanym do międzynarodowego wydania „Business Insider”.
„Nawiązaliśmy kontakt z lokalnymi władzami, aby zaoferować naszą współpracę. Rozumiemy, że prędkość jest badana jako czynnik w tym wypadku. Wiemy, że kolizje o dużej prędkości mogą spowodować pożar w każdym typie samochodu, a nie tylko w pojazdach elektrycznych.” – dodano w oświadczeniu. Ustalenia policji wskazują, że pojazd poruszał się z prędkością 140 km/h.
W sieci pojawiło się dramatyczne nagranie z miejsca tragedii.
Czytaj także: Lawina w Tatrach. Jedna osoba nie żyje
Źr. tvp.info; twitter