Według analizy firmy Proxi.cloud, 43,4% młodych konsumentów odwiedziło stacje paliw w dniu z zakazem sprzedaży (18.03), a 56,6% – w handlową niedzielę (25.03). Pierwszego poranka pojawiało się tam 30% konsumentów, a drugiego – 36%. W oba ww. dni największy ruch odnotowano w porze popołudniowej, tj. od 13.00 do 18.00. Dopiero w godzinach od 19.00 do 24.00, kiedy handel był ograniczony, zarejestrowano prawie dwa razy wyższy odsetek osób w wieku od 18. do 34. roku życia. Zdaniem ekspertów, tego typu placówki nie mogą liczyć na zwielokrotnienie zysków w związku z wprowadzeniem ustawy. Klienci nie spełniają się tam zakupowo. Stacje oferują dość wąski asortyment i nie mogą go specjalnie uatrakcyjnić z uwagi na zbyt małą powierzchnię sprzedażową.
Bez większego ruchu
Z zebranych danych wynika, że w niedzielę wolną od handlu był mniejszy ruch na stacjach benzynowych. Krzysztof Łuczak, prezes firmy technologicznej Proxi.cloud, uważa, że w badanym okresie konsumenci nie byli jeszcze zbytnio przyzwyczajeni do ograniczeń w zakresie robienia zakupów. Z kolei stacje nie potrafiły przyciągnąć do siebie młodych ludzi, ale to jeszcze długo się nie zmieni z powodu ograniczonych możliwości sprzedażowych w tym segmencie.
Czytaj także: Millenialsi nie uratują zysków galerii. Za rok w niedziele bez handlu będą całkowicie zamknięte
– Na zachowania zakupowe klientów mają wpływ różne czynniki. W tym wypadku istotna jest pogoda. W obie badane niedziele nie skłaniała konsumentów do wyjścia z domu. Ale, gdy zacznie się lato, zdecydowanie więcej osób będzie wyjeżdżało w dłuższe trasy i zatrzymywało się na stacjach. Obecność klientów rozłoży się równomiernie na wszystkie weekendy, bez względu na to, czy będzie obowiązywał zakaz handlu czy nie – mówi Sebastian Starzyński, prezes Instytutu Badawczego ABR SESTA.
Jak wyjaśnia dr Maria Andrzej Faliński, prezes Stowarzyszenia „Forum dialogu gospodarczego”, dzień niehandlowy to nie jest czas na robienie zakupów. Wizyty w czynnych placówkach mają raczej charakter nieplanowany. Odbywają się przy okazji spacerów lub np. z powodu brakującego w domu pieczywa. I zdaniem eksperta, to raczej szybko się nie zmieni. Nie powstanie liczący się nowy kanał dystrybucji detalicznej przy okazji „uhandlowienia” stacji paliwowych. Co najwyżej, delikatnie poprawi się wynik finansowy niektórych z nich.
– Patrząc na wykresy powtarzalności odwiedzin, widać, że przeważająca większość millenialsów była raz w ciągu dnia na stacji, 69% – w niedzielę z zakazem sprzedaży, a 70% – w tę drugą. Podobne wyniki są uzyskiwane w analizach ruchu w sieciach handlowych. Zwykle jedna wizyta wystarcza konsumentom w każdym sklepie. Sądzę, że z czasem nic się nie zmieni, bo stacje nie są specjalnie atrakcyjnym miejscem dla młodych ludzi, np. na spotkania towarzyskie – zaznacza prezes Łuczak.
Według Sebastiana Starzyńskiego, konsumenci odwiedzający stacje raz w tygodniu to kierowcy, którzy jadą tam głównie po paliwo. Dlatego ta grupa dominuje. Dla nich zakaz handlu nie ma wiekszego znaczenia. Natomiast niezmotoryzowani millenilasi bywają tam częściej, gdy idą pieszo np. na przystanek autobusowy. Oni traktują to miejsce jako mały, osiedlowy „sklepik”. Im częściej ktoś pojawia się w danym punkcie, tym bardziej prawdopodobne jest takie podejście. Zatem w czasie zakazu handlu taki klient będzie wykazywał większą skłoność do wizyt, niż osoba, dla której najważniejszym celem jest zatankowanie samochodu.
Dzienna aktywność
– W przedziale od 7.00 do 12.00 na stacjach pojawiało się 36% konsumentów w niedzielę handlową i 30% – w dniu z zakazem handlu. Z moich obserwacji wynika, że większa aktywność w godzinach porannych występuje wtedy, gdy klienci wybierają się na zakupy do galerii handlowych. Wówczas po drodze zatrzymują się na tankowanie – zauważa Krzysztof Łuczak.
Natomiast dr Faliński twierdzi, że mniejszy ruch w niehandlowe poranki wynika z tego, że młodzi ludzie koncentrują się na „dużych” piątkowo-sobotnich zakupach w sieciach handlowych. Wtedy robią zapasy na niedzielę i rzadziej potrzebują dokupić coś do śniadania. Jeśli nie zbliża się dzień z zakazem sprzedaży, to łatwiej jest im o czymś zapomnieć i przyjść po to na stację. W tak okazjonalnych wizytach trudno doszukiwać się głębszego trendu ekonomicznego.
– Z kolei w godzinach popołudniowych, tj. od 13.00 do 18.00, ruch był porównywalny – 48% w dniu z zakazem sprzedaży i dokładnie tyle samo w handlową niedzielę. Może to świadczyć o tym, że młodzi konsumenci nie odwiedzają stacji benzynowych w celu zakupienia produktów, które są trudno dostępne w niehandlowe niedziele – dodaje prezes Łuczak.
Zdaniem Sebastiana Starzyńskiego, o tej porze millenialsi jadą na obiad do restauracji, odwiedzić znajomych lub uprawiać sport. Zatem ten przedział godzinowy zawsze będzie ważny. Jedynie, jego udział spadnie latem, gdy młodzi ludzie będą wcześniej wyjeżdżali z domów, np. na działki. Natomiast kwestia ograniczenia handlu nie będzie miała dla nich większego znaczenia. Nie będą robili na stacjach zakupów obiadowych, z uwagi na zbyt wąski asortyment tego typu placówek. Klienci nie znajdą w nich m.in. świeżych warzyw, mięsa i ryb. Mogą tam kupować ewentualnie przekąski na spotkania z przyjaciółmi, jeśli nie zaopatrzą się w nie odpowiednio wcześniej.
– W obie niedziele najbardziej obleganym okresem w ciągu całego dnia były właśnie godziny popołudniowe. Najwyższa aktywność konsumentów o tej porze może wynikać z faktu, że wtedy występuje największe natężenie ruchu samochodów na drogach. To również potwierdza założenie, że zamiarem młodych klientów jest wyłącznie zatankowanie pojazdu, a nie kupowanie produktów – wskazuje ekspert firmy technologicznej Proxi.cloud.
Tymczasem dr Faliński przewiduje, że im częściej młodzi ludzie będą spędzali czas poza domem w niedzielę, tym bardziej będzie się utrwalał wśród nich zwyczaj robienia popołudniowych zakupów. Wracając ze spacerów, będą odwiedzali nie tylko stacje paliwowe, ale także inne czynne sklepy, np. w celu kupienia lodów czy alkoholu na wieczór. Jednak te zakupy nadal będą miały charakter uzupełniający. To znaczy, że konsumenci nie spełnią się zakupowo, a handel nie osiągnie wielkiego sukcesu.
Wieczorne i nocne pustki
– W godzinach od 19.00 do 24.00 prawie dwa razy więcej młodych klientów odwiedziło stacje w dniu z ograniczeniem sprzedaży. Wtedy było ich 14%, a w niedzielę handlową – 8%. W tym czasie konsumenci najczęściej kupują alkohol i papierosy, które o tej porze mogą dostać tylko tam. Trend ten będzie się nasilał, zwłaszcza w okresie wakacji i urlopów, gdy niektórzy millenialsi będą mieli przed sobą wolne poniedziałki. Stacje powinny to wziąć pod uwagę, rozszerzając tego typu asortyment – przekonuje Krzysztof Łuczak.
Jednak prezes Starzyński ocenia, że w tym przedziale godzinowym stacje niespecjalnie korzystają na zakazie sprzedaży. Według danych Proxi.cloud, liczba wszystkich tego typu klientów, którzy odwiedzili stacje w ciągu 24 godzin była tak naprawdę mniejsza w niedzielę niehandlową. Przez całą dobę wyniosła ponad 18 tys. Natomiast w drugim badanym terminie sięgnęła prawie 24 tys. Zatem dwa razy większy odsetek wieczorem przy ograniczeniu handlu oznaczał tylko tyle, że na wszystkich badanych stacjach było w sumie o ok. 6 tys. osób więcej o tej porze.
– Z badania wynika również, że godzinach nocnych, czyli od 01.00-06.00, odnotowaliśmy po 8% odwiedzin klientów w niedzielę handlową i z zakazem sprzedaży. O ww. porze ograniczenie możliwości dokonywania zakupów w zasadzie nie ma żadnego znaczenia. Klientami stacji są prawdopodobnie głównie osoby, które pracują za kierownicą. Mogą to być m.in. taksówkarze czy policjanci. Z tego można wnioskować, iż częstotliwość ich wizyt na stacjach nie zmieni się i będzie głównie zależeć od wykonywanych obowiązków służbowych – zapewnia prezes Łuczak.
W opinii eksperta z Instytutu Badawczego ABR SESTA, klientami stacji benzynowych w nocy z niedzieli na poniedziałek są raczej osoby powracające z wieczornych spotkań. Chcą zatankować samochód przed tygodniem pracującym. W tym czasie i tak większość sklepów jest zamknięta, zatem zakaz handlu jest kompletnie nieistotny.
Badanie przeprowadziła firma technologiczna Proxi.cloud na blisko 2,3 tys. stacji paliw. Objęto nim łącznie ponad 40 tys. użytkowników kilku największych w Polsce aplikacji mobilnych, agregujących promocje. Są to konsumenci w wieku od 18. do 34. roku życia. Dane zebrano w niedzielę bez handlu (18.03) i w nieobjętą zakazem sprzedaży (25.03), za pośrednictwem tzw. geofencingów, czyli wirtualnych punktów na mapie. Po ich zainstalowaniu dokonano rejestru wchodzących osób w dany teren i posiadających jedną z ww. aplikacji.
Czytaj także: Firma z Białegostoku zarabia na zakazie handlu. Organizuje… wycieczki na Białoruś