Podczas Marszu Równości w Białymstoku doszło do starć kontrdemonstrantów z policją i przemocy wobec uczestników zgromadzenia. Minister spraw wewnętrznych i administracji Elżbieta Witek zapewniła, że osoby stosujące przemoc poniosą konsekwencje.
W sobotę ulicami Białegostoku przeszedł Marsz Równości.
Podczas manifestacji doszło do starć kontrdemonstrantów z policją i przemocy wobec uczestników zgromadzenia. Policjanci podejmowali interwencje w stosunku do osób, które łamały prawo.
„Policjanci spotykali się z próbami blokowania zgromadzenia przez osoby, które nie brały udziału w marszu. W związku z brakiem reakcji na wydawane polecenia, policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego. W stronę policjantów i osób biorących udział w zgromadzeniu były rzucane kamienie, butelki, kostka brukowa, petardy oraz inne przedmioty stwarzające niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia. Policjanci na podstawie obowiązującego prawa użyli środków przymusu bezpośredniego w stosunku do osób łamiących prawo” – czytamy na stronie policji.
Czytaj także: Donald Tusk zabrał głos ws. marszu równości w Białymstoku
Do jednostek policji doprowadzono łącznie 20 osób, w tym 4 podejrzewane o popełnienie przestępstw: rozboju, naruszenia nietykalności funkcjonariuszy, użycia gróźb karalnych i znieważenia funkcjonariuszy. 16 osób ukarano mandatami karnymi.
Mocny wpis szefowej MSWiA
Minister spraw wewnętrznych i administracji zapewniła, że zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec osób stosujących przemoc podczas sobotniego Marszu Równości w Białymstoku. Dodała, że prokuratura zajmie się zebranymi dowodami i nagraniami z kamer.
„Nie było i nie ma przyzwolenia na chuligańskie zachowania, godzące w prawa innych. Każda osoba, która dopuszcza się łamania prawa lub utrudnia policjantom wykonywanie zadań, musi liczyć się z konsekwencjami. Policja będzie zawsze stanowczo reagować na przejawy takich zachowań” – napisała Witek na Twitterze.
Źródło: policja.pl, Twitter.com