Bestialski mord na małżeństwie Jaroszewiczów to jedna z najgłośniejszych zbrodni ostatnich dekad. Choć udało się schwytać bezpośrednich sprawców, to jak się okazuje, jeden z nich nie poniesie za to żadnej odpowiedzialności. Jak to w ogóle możliwe?
Robert S. brał udział w bestialskim napadzie na małżeństwo Jaroszewiczów. Oprawcy najpierw torturowali, a później zamordowali swoje ofiary. Cała sprawa była na tyle nie jasna, że do dzisiaj wokół niej rodzi się wiele teorii spiskowych.
Jak informuje „Super Express”, to właśnie Robert S. najprawdopodobniej uniknie jakiejkolwiek odpowiedzialności za zbrodnię sprzed lat. Wszystko z powodu przepisów o karze łącznej. „W razie skazania za jedno ze zbiegających się przestępstw na karę 25 lat pozbawienia wolności orzeka się tę karę jako łączną karę pozbawienia wolności” – czytamy w „Super Expressie”. Robert S. już odsiaduje karę 25 lat pozbawienia wolności za inne zabójstwo.
Przepisy o karze łącznej zamierza zmienić minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zamiast kary łącznej obowiązywałoby tak zwane sumowanie wyroków. Czyli za trzy gwałty, kara byłaby potrójna. Przypominałoby to prawo w USA, gdzie czasem zapadają wyroki kilkuset lat więzienia.
Czytaj także: Przełomowe zmiany w prawie. Kary będą się sumowały. \"Do więzienia nawet na 100 lat\" [WIDEO]
Przypomnijmy, sprawców brutalnej zbrodni na małżeństwie Jaroszewiczów udało się zatrzymać dopiero w tym roku. Byli oni członkami znanego w latach 90. gangu karateków.