Radosław Ratajszczak, dyrektor wrocławskiego ZOO, przedstawił swoją hipotezę dotyczącą obecnego miejsca przebywania pytona tygrysiego, który grasował w okolicach Wisły pod Warszawą. Okazuje się, że gad może być już bardzo daleko od miejsca, w którym widziano go po raz pierwszy.
Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, że służby zdecydowały o przerwaniu poszukiwań pytona tygrysiego. Podano jednocześnie, że jeżeli pojawią się jakiekolwiek doniesienia o śladach bytności gada, akcja zostanie wznowiona.
Dotychczasowe poszukiwania węża nie przyniosły spodziewanego efektu. Odnaleziono wprawdzie ślady wskazujące na to, iż pyton przemieszczał się po piasku tuż obok brzegu Wisły, jednak później przepadł, jak kamień w wodę. Okazuje się, że akcja zakończyła się niepowodzeniem, ponieważ gad może być już bardzo daleko od miejsca, w którym znaleziono jego wylinkę.
Czytaj także: Pyton dotarł do Torunia? Lokalny portal publikuje wiadomość od przestraszonej czytelniczki
Tak twierdzi dyrektor ZOO we Wrocławiu, Radosław Ratajszczak. Uważa on, że pyton tygrysi, który doskonale radzi sobie w wodzie, mógł po prostu odpłynąć rzeką.
„Jeśli wszedł do Wisły, to z nurtem rzeki może być sto kilometrów dalej” – uważa ekspert, który dodaje, iż istnieje również prawdopodobieństwo, że wąż po prostu zdechł.
Ratajszczak apeluje do służb o zwiększenie strefy poszukiwań oraz usunięcie z terenu poszukiwań amatorów. Jego zdaniem w akcji powinni uczestniczyć jedynie prawdziwych fachowcy, którzy potrafią znaleźć gady w środowisku naturalnym.