Monika Olejnik zabrała głos w sprawie głośnej ostatnio akcji #Metoo, w ramach której kobiety publicznie wyznają, że były molestowane. Jej wypowiedź z pewnością stanowi pewne zaskoczenie. Dziennikarka przyznała, że ostrożnie pochodzi do całej inicjatywy. Jej zdaniem zainteresowanie mediów molestowaniem seksualnym dla niektórych może posłużyć jako trampolina do popularności.
Dziennikarz portalu przeAmbitni.pl zapytał Monikę Olejnik, czy utożsamia się z kobietami, które opowiedziały o molestowaniu, oraz czy również otrzymała podobne propozycje.
To nie jest tak, że ja się utożsamiam. Podziwiam te kobiety, które mają odwagę opowiedzieć o tym, co się wydarzyło. Podziwiam dziennikarki „New York Timesa”, który zdecydował się na publikację tekstu o Weinsteinie, od którego wszystko się zaczęło. Zdaniem Moniki Olejnik, była to kula śniegowa, która doprowadziła do wyrzucenia producenta z jego własnej wytwórni.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Olejnik podkreśliła jednak, że nie należy bezkrytycznie poddawać się akcji, ponieważ wśród tych kobiet, które były zapewne poszkodowane molestowane, mobbingowane, gdzie były próby gwałtu albo wręcz gwałt, mogą być też takie osoby, które chcą zaistnieć przez sekundę i mieć tę chwilę sławy – wskazała dziennikarka.
Także nie szalejmy, bo za chwilę będzie seksmisja (śmiech). Juliusz Machulski nakręci drugą część – dodała.
A czy ja miałam takie sytuacje? Pozwoli Pan, że nie będę opowiadała – podsumowała Olejnik.
Źródło: YouTube.com/przeAmbitni