Choć upłynęło już sporo czasu od opuszczenia więzienia przez niewinnie skazanego Tomasza Komendy, to w mediach wciąż pojawiają się nowe fakty ujawniające szokującą prawdę o okolicznościach skazania niewinnego człowieka. Okazuje się, że jeden ze świadków mógł być zastraszany i do dzisiaj obawia się o swoje życie.
W sprawie Tomasza Komendy sprzed 18 lat występował świadek incognito, którego zeznania obciążały niewinnego człowieka. Jak ustalił „Fakt” chodzi o Zofię D., która w 1997 roku mieszkała w Miłoszycach. Kobieta zeznawała, że widziała zamordowaną Małgosię w towarzystwie „tajemniczego blondyna”, którego byłaby w stanie rozpoznać. Widziała również jak oboje wychodzili razem z dyskoteki.
Kobieta niemal od początku była zastraszana. Ktoś ewidentnie starał się wpłynąć na jej zeznania. Pewnego dnia w jej mieszkaniu pojawiło się dwóch mężczyzn, którzy podawali się za policjantów. Wywieźli ją poza miasto gdzie próbowali ją zgwałcić. Grozili jej też śmiercią. Później pojawili się ponownie i zabrali ją do jednego z mieszkań we Wrocławiu. Tam dotkliwie ją pobili. Ostatecznie zmieniła zeznania.
Dziennikarzom „Faktu” udało się dotrzeć do Zofii D., jednak kobieta nie chce mówić o tamtych wydarzeniach. Jest chora, bo w wyniku traumy przeszła udar. Ja coś wam powiem, a później mnie zabiją. Ci ludzie cały czas pilnują tej sprawy. – rzuciła jedynie.
Przypomnijmy, to, co spotkało Tomasza Komendę jest trudne do wyobrażenia. Spędził w więzieniu 18 lat za zbrodnię, której prawdopodobnie nie popełnił. Na podstawie wątpliwych dowodów został skazany za brutalny gwałt i morderstwo 15-latki. Nie jest tajemnicą, że więźniowie z wyrokami za przestępstwa seksualne na nieletnich nie mają za kratami łatwego życia.
Źródło: fakt.pl
Fot.: Wiadomości TVP (screen)