W związku z zatrucie Odry część naszych rodaków postanowiła podjąć „środki zaradcze”. W efekcie rzucili się na pewien płyn, który masowo znika z półek.
Od kilku tematem numer jeden w naszym kraju jest zatrucie Odry. Początkowo sugerowano, że może być ona zatruta rtęcią, jednak niedawno minister klimatu i środowiska Anna Moskwa podała, iż woda najprawdopodobniej jest zasolona.
– Otrzymaliśmy oficjalnie od strony niemieckiej aktualne wyniki badań wody. Nie stwierdzono obecności rtęci. Analizy po obu stronach granicy wykazują wysokie zasolenie. W Polsce trwają kompleksowe badania toksykologiczne. Poinformujemy o kolejnych wnioskach – napisała Moskwa na Twitterze.
Pomimo tego wielu Polaków próbuje podejmować „środki zaradcze”. Robią to jednak na własną rękę, co otwarcie krytykują eksperci.
Zatruta Odra. Polacy rzucili się na płyn
Okazuje się, że Polacy masowo rzucili się na płyn Lugola, który w ich mniemaniu ma być remedium na rzekomo zatrutą rtęcią wodę w rzece. Tymczasem farmaceuci alarmują, by powstrzymać się od takich zakupów.
Dolnośląska Izba Aptekarska we Wrocławiu wydała komunikat, w którym poinformowała, jak postępować w wypadku zatrucia po kontakcie z wodą z Odry. Jej przedstawiciele zalecają, aby w przypadku zatrucia natychmiast udać się do lekarza, a nie stosować medykamenty dostępne w aptekach. Te nie działają bowiem na sile zatrucia chemiczne. Wśród nieskutecznych leków jest też płyn Lugola.
– Płyn Lugola nie jest lekiem na zatrucia chemiczne, w tym na zatrucia rtęcią – podano w oficjalnym komunikacie.