„Zarzucono mi wtedy w mediach „podpalenie ambasady rosyjskiej”, a w prokuraturze podpalenie budki strażniczej pod ambasadą Rosji. W areszcie spędziłem 3 miesiące. Sprawa została umorzona” – mówi Kamil Zbroiński, działacz ONR niesłusznie zatrzymany podczas Marszu Niepodległości w rozmowie z Adamem Sewerynem.
Czołem! Prosiłbym, abyś na początek przedstawił się w kilku zdaniach.
Czołem! Nazywam się Kamil Zbroiński. Jestem członkiem oddziału ONR Radomsko, który wchodzi w skład Brygady Łódzkiej. Z Obozem Narodowo-Radykalnym związany jestem od niedawna. Od paru lat działam także jako kibic lokalnego klubu RKS Radomsko.
Wiem, że to bardzo negatywne wspomnienie, ale takie przypadki bezprawia w „majestacie prawa” musimy nagłaśniać. Opowiedz, w jakich okolicznościach zostałeś aresztowany.
Aresztowano mnie 11 listopada 2013 roku podczas Marszu Niepodległości. Bazując na marnych dowodach, zarzucono mi wtedy w mediach „podpalenie ambasady rosyjskiej”, a w prokuraturze podpalenie budki strażniczej pod ambasadą Rosji oraz podpalenie wiaty śmietnikowej także pod ambasadą. Zastosowano wobec mnie areszt zapobiegawczy.
Czy doświadczyłeś przemocy ze strony policjantów i strażników więziennych?
Podczas aresztowania nie dawałem policjantom powodów do stosowania przemocy. Byłem wtedy trzeźwy, mimo dużego zaskoczenia funkcjonariuszy nie stawiałem żadnego oporu. Chciałem całe to nieporozumienie, jak najszybciej wyjaśnić. Na komisariacie, z rozmów z innymi zatrzymanymi dowiedziałem się, że miałem dużo szczęścia. Widziałem chłopaka z podbitym okiem, tłumaczył się, że został uderzony przez policjanta w czasie aresztowania. Na samym komisariacie znajdował się pokój do „rozmów” z bardziej opornymi aresztantami, a w nim funkcjonariusz z tomfą. W areszcie mimo surowych warunków, było już trochę lepiej.
Jakie były warunki w areszcie śledczym, w którym byłeś osadzony?
Ciepła woda 3 razy w ciągu dnia na około 20 minut, prąd włączany w wyznaczonych godzinach, łaźnia dostępna tylko raz w tygodniu, spacerniaki o wymiarach 3 na 3 metry – były niczym wobec opieszałości administracji więziennej. Jako przykład powiem Ci, że talon ubraniowy, o który składałem wniosek na początku pobytu w areszcie, dostałem na tydzień przed wyjściem na wolność. Cały ten czas miałem ze sobą jedną parę spodni, bluzę i trochę bielizny. Gdyby nie pomoc współosadzonych ciężko byłoby się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości.
Jak długo byłeś pozbawiony wolności?
W areszcie spędziłem 3 miesiące.
Jaki jest obecnie status Twojej sprawy? Została umorzona, czy to jeszcze nie koniec?
Prokuratura zakończyła już postępowanie. Sprawa dotycząca podpalenia budki pod ambasadą została umorzona z powodu braku dowodów. Do sądu trafił akt oskarżenia o podpalenie śmietnika pod ambasadą Rosji.
W Polsce istnieje wiele instytucji i fundacji zajmujących się zagadnieniami praw człowieka. „Dziwnym” trafem interesują się, prawie wyłącznie, casusami pasującymi do lewicowo-liberalnego dyskursu. Czy którakolwiek ze wspomnianych instytucji zwróciła uwagę na niesprawiedliwość Twojego aresztowania?
Jeden z moich adwokatów sam zwrócił się do jednej z takich fundacji, jednak nie wykazała ona żadnego zainteresowania sprawą.
Czy już wcześniej byłeś świadkiem nadużycia władzy, albo niesprawiedliwych działań ze strony „wymiaru sprawiedliwości”?
Wcześniej tylko słyszałem o przeróżnych kontrowersyjnych działaniach prokuratury czy wyrokach sądu. Teraz sam mogłem się przekonać, jak to jest w rzeczywistości. Niestety, ale wydawanie wyroków na podstawie marnych dowodów i nierzetelnych śledztw jest w naszym kraju coraz częstsze. Duży wpływ maja na to nasze krajowe media, które są żądne krwi narodowców.
Przejdźmy do przyjemniejszych tematów. Mógłbyś opowiedzieć, w jaki sposób ukształtowały się Twoje poglądy i kiedy wstąpiłeś do ONR?
Zacząłem interesować się historią mojego regionu z czasów wojny. Następnym krokiem było zainteresowanie piłką nożną i wstąpienie do grupy ultras. Tam poznałem ludzi o podobnych zainteresowaniach. Zaczęliśmy promować historię Radomska w czasie II wojny i związaną z nią nazwę Banditenstadt oraz osobę Stanisława Sojczyńskiego, ps. „Warszyc”. Potem pojawił się pomysł, aby założyć w naszym mieście oddział ONR. Okazało się, że pomysł trafił na podatny grunt i wokół tego przedsięwzięcia skupiło się wiele osób, większość z nich jest z oddziałem do tej pory.
Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość?
Skończyć studia – to jest dla mnie priorytet. W planach mam też założenie rodziny i realizowanie się zawodowo. Mam nadzieję, że w przyszłości będę miał czas także na to, aby dawać coś od siebie przy tworzeniu Wielkiej Polski.
Jesteś członkiem Brygady Łódzkiej, najliczniejszej spośród regionalnych struktur Obozu Narodowo-Radykalnego. Które akcje Waszej Brygady uważasz za najbardziej udane?
Myślę, że 80. rocznica powstania ONR-u, którą w tym roku obchodzono w Łodzi pokazała, że Brygada Łódzka to ludzie dobrze zorganizowani i odpowiedzialni. Miałem okazję uczestniczyć w tych obchodach i przyjrzeć się wszystkiemu z bliska. Obchody były dobrze dograne od początku do końca. Zaczynając od konferencji poprzez przemarsz ulicami Łodzi, aż po koncert wieńczący wydarzenie. Oprócz tego jest wiele innych świąt czy obchodów związanych z ONR, na których BŁ ma zawsze liczną grupę przedstawicieli, świadczy to o stabilnym, wysokim poziomie organizacji.
Wiele razy zastanawiałem się nad specyfiką Waszego regionu. Łódź przez długie lata uważana była za bastion komunistów, a później postkomunistów. Tymczasem w ciągu ostatnich lat wizytówką tego miasta staje się raczej flaga z falangą, niż czerwony sztandar. Byłbyś w stanie odpowiedzieć, jak się to stało, że „skończyła się lewacka Łódź”?
Obecna władza sprawia, że ludzie się buntują, szukają alternatyw. Naprzeciw wychodzi im Obóz Narodowo-Radykalny. Narodowy Radykalizm staje się atrakcyjny w wielu miastach między innymi w Łódzkiem, a już wcześniej przeze mnie wspomniane dobre zorganizowanie Brygady Łódzkiej, pozwoliło na zerwanie przypiętej naszemu regionowi tej „czerwonej” łatki i skupianie wokół siebie coraz liczniejszej grupy sympatyków.
Czy w ostatnich słowach naszej rozmowy chciałbyś coś przekazać czytelnikom?
Nigdy nie poddawajcie się w dążeniu do celu. Wszystkie kłody rzucane przez życie pod nogi tylko nas wzmacniają i przygotowują na kolejne trudności. Życzę wszystkim czytelnikom i członkom redakcji wiele sił w walce z przeciwnościami losu. Czołem!
Dziękuję za rozmowę
Fot.: archiwum rozmówcy