Wołodymyr Zełenski za pośrednictwem mediów społecznościowych odniósł się do kontrowersyjnych słów Joe Bidena. Amerykański prezydent wywołał burzę mówiąc, że Rosję spotkają mniejsze konsekwencje w przypadku „mniejszego najazdu”.
„Chcemy przypomnieć wielkim państwom, że nie ma mniejszych najazdów i nie ma małych narodów. Nie ma też mniejszych ofiar i małego żalu z powodu straty bliskich” – napisał Wołodymyr Zełenski na Twitterze.
„Mówię to jako prezydent wielkiego państwa Ukraina” – podkreślił szef ukraińskiego państwa. W czwartek Zełenski przyjechał do Polski. W Wiśle spotka się z polskim prezydentem Andrzejem Dudą.
Zełenski odpowiedział w ten sposób na słowa Bidena. „To zależy, co (Rosja) zrobi. Będzie to jedna rzecz, jeśli będzie to mniejszy najazd i skończy się to tym, że będziemy się kłócić, co z tym zrobić” – powiedział Biden. Dziennikarze na konferencji dopytywali, co miał na myśli. Wyjaśnił, że jeśli Rosja zdecyduje się np. na cyberatak, USA odpowiedzą w ten sam sposób. Dodał, że choć skala ewentualnej agresji ma znaczenie, to „jeśli rosyjskie siły przekroczą granicę zabijając ukraińskich żołnierzy, myślę że to zmieni wszystko”.
Czytaj także: „NYT”: Biden zachęca Rosję do… rozszarpywania Ukrainy po kawałeczku. Koszmarna wpadka
Suchej nitki na prezydencie nie zostawiła także amerykańska prasa. „Biden zasugerował, że Rosji może ujść na sucho „drobne wtargnięcie”. Jest to zaproszenie do zabrania jednego kawałka Ukrainy teraz – i kolejnych kawałków później. Co za katastrofa. Nic dziwnego, że personel Bidena robi wszystko, co w jego mocy, aby trzymać prezydenta z daleka od prasy” – napisał „New York Post”.
Źr. Polsat News; twitter; wmeritum.pl