Zielonogórscy policjanci otrzymali wezwanie do pijanego mężczyzny, który leżał na jednej z tamtejszych ulic. Podczas rutynowego badania krwi okazało się, że koneser wyskokowych napojów prawie dwukrotnie przekroczył śmiertelną dawkę.
Zielonogórscy funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie od jednego z przechodniów, który alarmował, że na ulicy leży kompletnie pijany mężczyzna. Nie było z nim żadnego kontaktu, co potwierdzili policjanci, którzy przybyli na miejsce kilka chwil po telefonie od zaniepokojonego mieszkańca dolnośląskiego miasta.
Funkcjonariusze zdecydowali o wezwaniu karetki pogotowia. Ratownicy zabrali mężczyznę do szpitala, gdzie przeprowadzone zostały rutynowe badania krwi. Po ich wykonaniu okazało się, że mężczyzna powinien dawno nie żyć. Prawie dwukrotnie przekroczył bowiem śmiertelną dawkę stężenia alkoholu we krwi.
„Badanie przeprowadzone we wtorek wieczorem wykazało, że w organizmie ma on aż siedem promili alkoholu (dawka śmiertelna to 4,5 promila – przyp. red.). Dzień później o godzinie szóstej rano policjanci pojechali do szpitala po raz kolejny. Mężczyzna odzyskał przytomność, dzięki czemu można było potwierdzić jego tożsamość. O tej godzinie w jego organizmie wciąż było pięć promili alkoholu” – powiedziała Małgorzata Barska, rzecznik policji w Zielonej Górze.
Po wyjściu ze szpitala mężczyzna zostanie umieszczony w areszcie. Powodem nie są jednak jego alkoholowe ekscesy, lecz przestępstwa, których dopuścił się w przeszłości. Okazało się bowiem, że od kilku miesięcy był poszukiwany przez policję.
O tym, kiedy zostanie umieszczony za kratkami, zdecydują lekarze. Na ten moment nie pozwala na to jego stan zdrowia.
źródło: o2.pl
Fot. Pixabay