Rafał Ziemkiewicz, publicysta tygodnika „Do Rzeczy” oraz Telewizji Republika, skomentował dziś słowa kandydata na prezydenta Francji, Emmanuela Macrona, który oświadczył, że jest wielkim zwolennikiem nałożenia sankcji na Polskę. Ziemkiewicz, delikatnie rzecz ujmując, postanowił nie bawić się w dyplomację.
Emmanuel Macron to jest facet, który ma 25 lat straszą żonę, która jego była nauczycielką. W Stanach Zjednoczonych tę panią wsadziliby do więzienia za molestowanie ucznia (małżonka Macrona była również jego nauczycielką – przyp. red.), a jego zamknęliby w psychiatryku – powiedział publicysta.
Zdaniem Ziemkiewicza, Macron zrobi jednak ogromną karierę w „antypisowskich mediach”. Wszystko ze względu na to, że pokazał publicznie swoją niechęć do Polski. Ten orgazm uwielbienia dla Macrona, który wstrząsnął KOD-em i tymi innymi zgnębiony antypisowcami, którzy teraz znajdują się w fazie pobudzenia (wcześniej Ziemkiewicz powiedział, że żyją w trybie maniakalno-depresyjnym – przyp. red.), ponieważ pojawiła się wiadomość, że we Francji będzie prezydentem dobry facet, który mówi, że Polskę trzeba obłożyć sankcjami – mówił. Ich człowiek! – dodał.
Publicysta odniósł się również do tweeta Tomasza Lisa, który przyznał, że zarzuty Macrona wobec Polski były słuszne (pisaliśmy o tym W TYM MIEJSCU). Ziemkiewicz powiedział, że wypowiedź Macrona miała na celu zbudowanie we Francuzach poczucia, że Polacy zabierają im pracę (Macron spotkał się w Amiens z pracownikami zakładów Whirlpool, które zostaną przeniesione do Polski) oraz podsycenie nienawiści do przysłowiowego polskiego hydraulika. Pomimo tego, w naszym kraju znalazła się spora grupa osób, która kandydatowi na prezydenta Francji bije brawo. A u nas się znajduje całe stado kretynów, z nieśmiertelnym Tomaszem Lisem na czele, którzy, za przeproszeniem, popuszczają z radości. „Ach! Jak dobrze! Dowalił pisowskiej Polsce!”. Nawet kretyni się nie pofatygowali się zobaczyć, o co mu chodzi. On nie mówi o żadnym KODzie i demokracji! – mówił.
WIDEO
Skandaliczne słowa Macrona
Emmanuel Macron, zwycięzca pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji, powiedział w opublikowanym w czwartek wywiadzie dla dziennika „Voix du Nord”, że jeśli zostanie prezydentem opowie się za sankcjami UE wobec Polski, która „naruszyła wszystkie zasady Unii”.
Macron rozmawiał z regionalnym dziennikiem północnej Francji po środowym spotkaniu w Amiens ze strajkującymi pracownikami zakładów Whirlpool, które zostaną zamknięte ze względu na przeniesienie produkcji do Łodzi.
W ciągu trzech miesięcy po wybraniu mnie (na prezydenta) podjęta zostanie decyzja w sprawie Polski – powiedział Macron.
Nie możemy tolerować kraju, który w Unii Europejskiej rozgrywa różnice kosztów społecznych (kosztów pracy – PAP) i który narusza wszystkie zasady Unii – mówił polityk.
Jak pisze „Voix du Nord”, Macron chce, aby decyzja o sankcjach została podjęta w lecie. Retorsje nie miałyby jednak dotyczyć kwestii związanych z dumpingiem socjalnym – wyjaśnia dziennik.
Nie możemy mieć takiej Europy, w której (…) gdy mamy do czynienia z państwem członkowskim zachowującym się tak jak Polska czy Węgry – w kwestiach dotyczących uniwersytetu, wiedzy, uchodźców, wartości fundamentalnych – to podejmuje się decyzje, aby nie robić nic – kontynuował Macron.
Nie ustąpię w żadnej kwestii. Ci, którzy tego nie zrozumieli, nie znają mnie – podkreślił.
Chcę, aby przypadkowi Polski przyjrzano się w sposób całościowy. I aby w kwestiach dotyczących praw i wartości Unii Europejskiej wprowadzono sankcje – powtórzył Macron.
Macron miał się w środę spotkać jedynie z delegacją związkowców fabryki, której pracownicy strajkują od poniedziałku. Do zmiany planów i spotkania z pracownikami zmusiła go niespodziewana wizyta Marine Le Pen, kandydatki skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, która w południe bez zapowiedzi pojawiła się w zakładzie.
Le Pen w rozmowie z pracownikami obiecała, że jeśli zostanie prezydentem, nie dopuści do likwidowania miejsc pracy we Francji.
źródło: telewizjarepublika.pl, PAP
Fot. Telewizja Republika/YouTube