W najbliższych miesiącach polski złoty w stosunku do głównych walut świata będzie tracił na wartości – uważa Filip Nowicki z Superfund TFI. Jego zdaniem jeszcze w tym roku euro może kosztować nawet 4,60 zł. Kurs franka może wzrosnąć do ok. 4,15 zł. Powodem słabości krajowej waluty jest negatywny sentyment panujący wobec rynków wschodzących. Złoty będzie tracił także pod wpływem czynników wewnętrznych – nadmiernych wydatków socjalnych i oczekiwanych problemów z przyszłorocznym deficytem budżetowym.
– Na rynku walutowym mamy wyraźne wzrosty. Jeszcze niedawno za euro płaciliśmy 4,10 zł, dzisiaj blisko 4,40 zł. Powodem jest, po pierwsze, obniżka ratingu Polski, po drugie, wcześniej mieliśmy w kraju zmianę władzy – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Filip Nowicki, doradca inwestycyjny Superfund TFI.
Podobny trend widoczny jest także w przypadku innych walut. W ciągu ostatnich pięciu miesięcy polski złoty w stosunku do dolara amerykańskiego osłabił się o blisko 6 procent. Obecnie kurs tej pary walutowej waha się w okolicach 3,98–4,00. Nieco mniejsze są straty wobec franka szwajcarskiego. Od początku października 2015 roku polski złoty w stosunku do helweckiej waluty osłabił się o około 3 proc.
Czytaj także: Prognozy na rok 2018 - cz. 3
– Do złotego jesteśmy nastawieni negatywnie. Uważamy, że będzie się on osłabiać i jest to kwestia dwóch rodzajów czynników. Przede wszystkim są to czynniki globalne, takie jak słaby sentyment do rynków wschodzących. Jesteśmy ciągle zdecydowanie rynkiem wschodzącym – tłumaczy Filip Nowicki.
Analityk dodaje, że negatywny sentyment wobec polskiego złotego został niedawno wzmocniony poprzez obniżkę ratingu kredytowego Polski. W połowie stycznia 2016 roku agencja S&P obcięła ocenę wiarygodności naszego kraju o jeden stopień do poziomu BBB+ z perspektywą negatywną.
– W tej chwili inwestorzy globalni będą naszą walutę bardziej sprzedawać niż kupować, przez co polski złoty będzie się osłabiać– przewiduje.
Ponadto przedstawiciel Superfund TFI uważa, że na kondycję złotego wpływ będą miały także czynniki krajowe. Szczególnie istotne będzie II półrocze roku, kiedy w parlamencie zacznie się toczyć dyskusja na temat kształtu przyszłorocznego budżetu.
– Uważamy, że deficyt budżetowy będzie wyższy od spodziewanego, co będzie pokłosiem przede wszystkim programu socjalnego 500+ i nienadążającymi za nim wpływami budżetowymi. Dzisiaj nie widać, żeby te wpływy budżetowe miały wyraźnie przyspieszyć – stwierdza.
Nowicki jest zdania, że z tego powodu polski złoty nadal będzie tracił do głównych walut świata. Spodziewa się, że jeszcze w tym roku za euro będzie trzeba płacić około 4,50–4,60 zł. Polska waluta w najbliższych miesiącach będzie traciła także wobec franka szwajcarskiego. Tu analityk Superfund TFI docelowy poziom widzi w okolicach 4,10–4,15 zł.
– Będzie to konsekwencją tych samych czynników lokalnych, które wpływają na wartość złotego do euro czy do dolara, czyli przede wszystkim wzrostu deficytu, który będzie słabo postrzegany przez rynki kapitałowe – wyjaśnia.
Ekspert zauważa przy tym, że Szwajcarski Bank Narodowy może tak jak EBC próbować osłabiać walutę. Zaznacza, że powodem jest silny frank i niska opłacalność działalności dla tamtejszych eksporterów.
– Mocny frank szwajcarski bardzo ciąży tamtejszej gospodarce z powodu spadku konkurencyjności na globalnych rynkach. Przede wszystkim już po ostatnich danych widzimy, że eksport szwajcarski spadł o 8 proc. i raczej ta tendencja będzie się pogłębiać w kolejnych miesiącach z uwagi na wysoki kurs franka – podsumowuje.
W styczniu szwajcarski eksport spadł trzeci miesiąc z rzędu, o 1,1 proc. wobec grudnia i o 3,9 proc. wobec stycznia 2015 r. Najmocniejszy spadek zaobserwowano w przemyśle maszynowym i elektronicznym oraz eksporcie zegarków – odpowiednio o 11 i 8 proc. rok do roku.