Ziemia znajdująca się pod stopami Niko Kovaca, trenera Bayernu Monachium, osuwa się coraz bardziej. W ostatnim meczu zawodnicy z Bawarii zanotowali kolejny fatalny wynik. Tym razem zaledwie zremisowali z SC Freiburg. O tym, jak duże napięcie panuje w Monachium świadczy fakt, iż Kovaca skrytykowała nawet… żona jednego z piłkarzy Bayernu.
Bayern Monachium zaledwie zremisował z SC Freiburg 1-1. Monachijczycy byli wprawdzie blisko odniesienia zwycięstwa, ponieważ goście wyrównali dopiero minutę przed końcem gry, jednak ich postawa pozostawiała wiele do życzenia.
Po zakończeniu spotkania na głowę trenera Niko Kovaca wylały się kolejne wiadra krytyki. Kibice zarzucali chorwackiemu szkoleniowcowi, że posada szkoleniowca Bayernu Monachium zdecydowanie go przerosła. Apelowali również do władz klubu, aby jak najszybciej zmieniły trenera, ponieważ już niedługo może być za późno.
Na ten moment Bayern Monachium plasuje się na drugiej pozycji w tabeli Bundesligi tracąc cztery punkty do liderującej Borussii Dortmund. Za plecami Monachijczyków znajduje się jednak spora grupa pościgowa z RB Lipsk na czele. Gracze z miasta położonego w byłym NRD tracą do mistrzów Niemiec zaledwie jedno oczko.
Kolejny słaby mecz Bayernu. Kovaca krytykuje nawet… żona piłkarza
Do tego, że Kovaca krytykują kibice oraz eksperci, w Niemczech zdążono się już przyzwyczaić. Spore zaskoczenie wywołał jednak wpis żony piłkarza Bayernu, Thomasa Muellera. Kobieta była oburzona faktem, iż szkoleniowiec wpuścił na boisko jej męża dopiero w 71. minucie gry.
„Ponad 70 minut potrzebował, zanim go oświeciło” – napisała na Instagramie Lisa Mueller, małżonka napastnika Bawarczyków.
Wpis żony Thomasa Muellera wywołał w Niemczech prawdziwą burzę. Niektórzy z ekspertów twierdzą bowiem, że skoro Lisa Mueller decyduje się na taki wpis, oznacza to, iż w domowym zaciszu jej mąż wypowiada się na temat szkoleniowca w niezbyt pochlebny sposób.
W sieci natychmiast zaroiło się od plotek. Zwolennicy teorii spiskowych uważają nawet, że piłkarze Bayernu Monachium celowo prezentują słabszą formę na boisku, tylko po to, by doprowadzić do zwolnienia Niko Kovaca. Są to jednak jedynie internetowe spekulacje. W rzeczywistości trudno uwierzyć bowiem, by grupa profesjonalistów z premedytacją grała na niekorzyść swojego przełożonego.