O zakłamanej historii, walce z polityczną poprawnością oraz o szczegółach pracy nad nową produkcją specjalnie dla portalu wMeritum.pl opowiada Konrad Łęcki, twórca filmu „Wyklęty”.
Natalia Wiślińska: O Żołnierzach Wyklętych przez długi czas nie wolno było oficjalnie mówić. Dopiero od kilku lat ich historia dociera do świadomości Polaków. Co stało się impulsem do rozpoczęcia pracy nad filmem?
Konrad Łęcki: Jest kilka przyczyn dla których rozpoczęliśmy prace nad ,,Wyklętym”. Podstawowa jest taka, że po 25 latach od zmiany ustrojowej jaka zaszła w naszym kraju, żaden film fabularny o tych ludziach nie wszedł na ekrany Polskich kin. Przez 50 lat tzw. PRL-u powstała masa filmów, w których zrobiono z Żołnierzy Wyklętych pospolitych morderców, zboczeńców, sadystów nie przejmując się chociażby szczątkową faktografią. Obrazy takie jak ,,Znikąd donikąd”, ,,Barwy walki” ,,Akcja Brutus” ,,Ogniomistrz Kaleń” czy ,,Wszyscy i nikt” – na trwałe utrwaliły stereotyp że żołnierz podziemia niepodległościowego to bandyta członek ,,reakcyjnej bandy”” mordujący przedstawicieli nowego ,,świetlanego” ustroju. Wiele z tych filmów powstało na podstawie pseudoliterackich wspomnieniowych wypocin byłych funkcjonariuszy aparatu represji którzy po przejściu na ,,zasłużoną” emeryturę wzięli się za pisanie pamiętników. Nie muszę dodawać, że państwowe wydawnictwa z przyjemnością publikowały w milionowych nakładach owe ,,dziełka”. Gloryfikowano w nich ,,czyn zbrojny” takich formacji reżimu jak UB, KBW, Informacji Wojskowej – nie zostawiając na podziemiu niepodległościowym suchej nitki. Skandalem jest, że ćwierć wieku po przemianach systemowych nie zrobiono w kinematografii polskiej nic, aby ten zniekształcony obraz odkłamać. To się musi zmienić.
Z jakich źródeł korzystał Pan przy tworzeniu scenariusza? Czy otrzymał Pan wskazówki od kombatantów lub dzieci Żołnierzy Wyklętych?
Przeczytałem większość dostępnych na rynku publikacji o tej tematyce. Zarówno te najnowsze odkłamujące historię, jak również napisane jeszcze za czasów PRL. Miałem dzięki temu możliwość skonfrontowania wielu wydarzeń – i przeanalizowania co tak naprawdę się wydarzyło w opisywanych przez obie strony sytuacjach. Podam przykład. Sławetny Mieczysław Moczar w napisanej (podobno) przez siebie książce pt Barwy Walki opisywał starcie podległych sobie oddziałów Armii Ludowej z Brygadą Świętokrzyską NSZ w miejscowości Zagnańsk koło Kielc. Towarzysza Moczara (czy też faktycznego autora tej książki) wyraźnie poniosła fantazja bo napisał, że w momencie kiedy NSZ zaczął przegrywać walkę – od strony Kielc nadjechał niemiecki pociąg pancerny z działami (sic!) który wsparł brygadę NSZ ostrzeliwując pozycje komunistów z armat. To samo wydarzenie opisał Antoni Szacki – Dąbrowski w książce ,,Byłem dowódcą Brygady Świętokrzyskiej NSZ” gdzie sprawa jest wyjaśniona. Walczących w okolicach stacji kolejowej Zagnańsk z hitlerowcami żołnierzy NSZ zaatakowała od tyłu grupa żołnierzy Armii Ludowej, która po szybkim przegrupowaniu się żołnierzy NSZ została wyparta w stronę lasu. Niemcy rzeczywiście strzelali, oczywiście nie z armat i nie do moczarowców – którzy pojawili się znienacka – tylko do partyzantów NSZ. No, ale to zwycięzcy piszą historię i to wersja Moczara była oficjalnie obowiązującą przez cały okres tzw. władzy ludowej. Mówię o tym po to, żeby ukazać perfidię komunistycznej propagandy. Dokładnie takimi samymi metodami szkalowano żołnierzy stawiających w powojennej Polsce opór nowej władzy. Z oprawców robiono bohaterów, a z ich ofiar kryminalistów.
Przeczytałem biografię Hieronima Dekutowskiego ,,Zapory”, Zdzisława Brońskiego ,,Uskoka”, Jana Tabortnowskiego ,,Bruzdy”, Zygmunta Szendzielarza ,,Łupaszki”, ,,Huzara” ,,Młota”, braci Taraszkiewiczów, ,,Ojca Jana”, ,,Bartka” i wielu ,wielu innych.
Pisząc scenariusz opierałem się głównie na słowie pisanym. Moi obaj dziadkowie – którzy walczyli w AK, już dawno nie żyją – a z kombatantami czy też ich potomkami nie rozmawiałem. Celowo. ,,Wyklęty” nie jest biografią któregokolwiek z Niezłomnych. Zaczerpnąłem wątki z życiorysów kilku z nich, żeby bardziej ukazać tragizm sytuacji w jakiej się znaleźli ogólnie ci ludzie, niż jedna wybrana postać. Chciałem też uniknąć sytuacji, jakie miały miejsce przy innych filmach historycznych będących biografiami – wzajemnych pretensji autorów filmu i rodzin osób przedstawionych w filmie. Sytuacja taka miała miejsce min po premierze ,,Generała Nila”. To niczemu nie służy.
Czy film jest wspierany przez jakieś organizacje rządowe, czy pomoc płynie raczej od osób prywatnych, fundacji?
Film nie jest wspierany przez jakąkolwiek instytucję państwową. Żyjemy w dziwnej rzeczywistości. Dzisiaj są pieniądze na takie filmy jak ,,Pokłosie”, a zdobycie środków na film odkłamujący historię naszego kraju graniczy z cudem. Prawda jest taka, że tzw. ,,czynniki oficjalne” nie są przychylne temu tematowi. Niby się dużo mówi o Wyklętych – nawet odznacza pośmiertnie niektórych, ale robione jest to tylko i wyłącznie z czystego wyrachowania politycznego. Zorientowano się, że to obecnie bardzo nośny temat i próbuje się ,,upiec” na nim polityczny tort. Ale po za pustymi gestami niewiele się w tej materii dzieje. Instytucje dzielące pieniądze na kulturę – w tym film – nadal zdominowane są przez ludzi starego układu, w których mentalności Wyklęci to nadal bandyci. Oczywiście głośno tego nie powiedzą, ale dokładnie tak myślą. Perturbacje z ,,Historią Roja” są tego jaskrawym przykładem. Dopóki tego typu ludzie będą decydować o polskiej kulturze, to nic się w tej materii nie zmieni. Będziemy tłuc durne komedie o niczym, pseudohistoryczne monumentalne gnioty czy jawnie antypolskie obrazy robiące z nas antysemickie zombie. No i oczywiście tajemnicą poliszynela jest, że przy filmach dotowanych z budżetu państwa muszą ,,zarobić wszyscy przyjaciele królika”. To jednak zupełnie osobny temat.
Nasz film powstaje z pieniędzy prywatnych – póki co głównie osób fizycznych, między innymi kombatantów AK i ich potomków. Producentem filmu jest fundacja Między Słowami. Uruchomiona jest zbiórka publiczna. Zwróciliśmy się też do kilku firm i biznesmenów, którzy kreują się w mediach na wielkich patriotów. Niestety w wielu przypadkach to pozerstwo bazujące na dobrej wierze młodych ludzi, a w rzeczywistości nastawione na zwiększenie zysków ze sprzedaży swoich wyrobów. Olali nas zupełnie, nawet nie odpisując na maile. Smutna rzeczywistość.
Miałem też kilka spotkań z dużymi prywatnymi producentami filmowymi w tym kraju. Za każdym razem próbowano bardzo mocno ingerować mi w scenariusz. Szczególnie kładziono nacisk abym ,,złagodził” czy też jak to określano ,,uczłowieczył” postacie UBeckie w filmie. Myślę, że 50 lat ich ,,uczłowieczania” wystarczy. Bohaterów ,,z dylematami” zafundowano nam już w powojennym kinie polskim dostatecznie wielu. Świadczy to jednak nadal o tym w jakim miejscu jesteśmy. Żadnych zmian w scenariuszu nie zrobię. Dlatego mamy tak trudno. Ale nie poddajemy się.
W obsadzie filmu znaleźli się między innymi Wojciech Niemczyk, Olgierd Łukaszewicz, Jerzy Zelnik, Piotr Cyrwus oraz Robert Wrzosek. Co zdecydowało o takim wyborze?
Z Robertem Wrzoskiem pracowałem do tej pory przy wszystkich swoich filmach krótkometrażowych. Grał u mnie nawet po łacinie. W ,,Wyklętym” będzie miał bardzo trudne zadanie aktorskie, bo gra postać dosyć nikczemną. W filmie gra wielu aktorów z którymi już wcześniej pracowałem, między innymi Marcin Kwaśny, Dominik Bąk, Jarek Witaszczyk czy Grzesiek Kowalczyk. Postać tytułową gra aktor kieleckiego teatru im Stefana Żeromskiego Wojciech Niemczyk. To jego druga tak duża rola w fabule. Znam go ze sceny i nie ukrywam, że od początku wiedziałem, że to właśnie on będzie filmowym Lolem. To znakomity aktor – zdecydowanie za mało eksploatowany przez film. A szkoda. Mam nadzieję ze wreszcie się to zmieni. Ja generalnie mam już swoją grupę aktorów z którym chcę stale współpracować – jeżeli oczywiście będzie mi dane robić jeszcze filmy.
Olgierd Łukaszewicz brawurowo zagrał ,,Nila” więc jego wybór był czymś naturalnym. Podobna sytuacja jest z Panem Jerzym Zelnikiem. Zależy mi też na tym żeby aktorzy byli świadomi tego, w jakim filmie grają. Piotr Cyrwus zdecydował się po przeczytaniu scenariusza – podobnie Marcel Sabat (,,Zośka” z ,,Kamieni na szaniec”).
Spodziewa się Pan ataków na film ze strony środowisk lewicowych, których przedstawiciele niejednokrotnie określali Żołnierzy Wyklętych jako „bandytów”?
Te ataki już się zaczęły i nie koniecznie, jak to Pani określiła ,,ze strony lewicowej”. Myślę że bardziej atakować będą film zwolennicy ,,poprawności politycznej”, czyli ,,zamiatania pod dywan” wszystkich niewygodnych tematów. Smarzowskiego atakuje się już teraz za podjęcie tematu Wołynia.
Kuriozum tego typu rozumowania polega na tym że niemal każdy film w którym porusza się temat ,,polskiego antysemityzmu” z miejsca jest określany mianem ,,odkrywczego”” ,,nowatorskiego”, a jeżeli ktokolwiek sięga po historię AK czy ruchów niepodległościowych, to z miejsca trafia do szuflady pt. ,,wstecznictwo”. Nie dotyczy to oczywiście produkcji zagranicznych jak chociażby – dobrego technicznie – ale pod względem treści gniotu niemieckiego pt. „Nasze matki nasi ojcowie”. Film szkalujący Armię Krajową i robiący z Polaków antysemitów w najbardziej prostackim wydaniu – zostaje zakupiony przez telewizję publiczną za pieniądze podatników i puszczony w czasie najlepszej oglądalności na głównym kanale. Który kraj by sobie na takie coś pozwolił? Paranoja.
Co było najtrudniejsze w pracy nad filmem?
Cały film jest generalnie trudny. Przy tak skromnych środkach jakimi dysponujemy, szalenie trudno jest nagrać sceny batalistyczne. Mamy wsparcie grup rekonstrukcyjnych, ale i tak jest z tym kłopot. Chcemy żeby nasz film nie wyglądał jak ,,ubogi krewny” produkcji za grube miliony. Dlatego musimy wkładać zdwojony wysiłek w jego produkcję. Kręcimy kamerami RED Dragon, dźwięk mamy taki sam jakiego używają amerykanie, nawet w epizodach grają zawodowi aktorzy, używamy kranów, drona, jazd kamerowych, mamy profesjonalne oświetlenie. To wszystko jednak generuje potworne koszty. Nie ukrywam, że jestem już zmęczony walką o ten film.
Pozostaje mieć nadzieję, że zbiórka pozwoli na swobodne ukończenie filmu. Dlaczego widz powinien go zobaczyć?
Z powodów o których już mówiłem wcześniej. Czas pokazać drugą stronę medalu. Myślę, że w dzisiejszych trudnych czasach szczególnie ważny jest powrót do pytania o podstawowe wartości, jakimi powinniśmy się kierować w życiu. Nie wiem czy „Wyklęty” odpowie na to pytanie ale myślę, że pokaże czym kierowali się nasi poprzednicy.
Czy „Wyklęty” będzie wyświetlany w wielkich kinach typu Multikino, Cinema City?
Mamy taką nadzieję. Technicznie film będzie zrobiony w ten sposób żeby można go było wyświetlić w każdej nawet najbardziej profesjonalnej sali kinowej. Reszta zależy w dużej mierze od dystrybutorów. Na ile będą odważni…
Życzę powodzenia w realizacji projektu oraz sukcesów w dalszej pracy!
Dziękuję bardzo.
Pieniądze na film „Wyklęty” można wpłacać na konto fundacji „Między Słowami”: ul Kakowskiego 14 lok. 50 04-042 Warszawa BZ WBK 42109010430000000109608446 z dopiskiem ,,na film Wyklęty”