W Bydgoszczy PO straciła aż 130 członków, w tym czterech szefów bydgoskich kół. Jest to 40 procent wszystkich działaczy Platformy działających w Bydgoszczy.
Największa strata dla PO to rezygnacja szefa największego koła, Jerzego Bonieckiego. – Mieliśmy dość rządzenia elit w bydgoskiej PO, posłów Piotrowskiej i Olszewskiego oraz prezydenta Bruskiego. Doprowadzili oni do sytuacji, kiedy pozostali członkowie Platformy w powiecie nie mieli nic do powiedzenia, a zrobiono z nich jedynie maszynki do głosowania. A największym problemem było, czy do europarlamentu wejdzie Zwiefka czy Rostowski, obaj spoza naszego regionu.
Boniecki zarzuca również Olszewskiemu nepotyzm i kolesiostwo. – Paweł Olszewski w 2006 i 2010 r. umieścił swoją bliską krewną Bernadettę Różańską-Majchrzak na liście kandydatów do rady miasta. Z kolei inni parlamentarzyści umieścili na tych listach wszystkich swoich asystentów, np. Monikę Matowską, Macieja Zegarskiego, Jakuba Mikołajczaka, Agnieszkę Bąk, Łukasza Kowalskiego i Michała Sztybla. To działania dyskwalifikujące i niegodne posła.
Czytaj także: Historia Unii Polityki Realnej. Fragmenty książki [Tylko u nas]
Szef bygdoskiego PO, europoseł Tadeusz Zwiefka, odpiera zarzuty. – To kompletna bzdura. Jak pan Boniecki może mieć pretensje do mieszkańców, że dokonują takich a nie innych wyborów? Pani Agnieszka Bąk weszła do rady z odległego, piątego miejsca na liście. Boniecki startował z czwartego miejsca w Fordonie, ale nie został wybrany.
W Bydgoszczy, do tej pory, Platforma Obywatelska miała około 300 członków i była największym ośrodkiem partii w regionie. Toruń zrzesza w swoich strukturach sto osób mniej. Teraz jednak te proporcje się zmniejszyły na korzyść drugiego z tych miast. Pochodzący z Torunia Tomasz Lenz, szef Regionu Kujawsko-Pomorskiego PO, wcale nie jest z tego powodu szczęśliwy.
Zupełnie inaczej do tej sprawy podchodzi Paweł Olszewski. – To najlepsza wiadomość, która dotarła do mnie w tym tygodniu. Odchodzi grupa roszczeniowych pieniaczy, a to dla Platformy żadna strata. Ci panowie chcieli być wysoko na listach wyborczych, rządzić bydgoską Platformą. Niestety, nie mieli do tego kwalifikacji intelektualnych. Opowiadają bzdury. Mówią, że w ich kołach działa 130 osób, a prawda jest taka, że setkę dopisali na szybko przed wyborami wewnątrzpartyjnymi.
Źródło: pomorska.pl; gazeta.pl
Fot. Wikimedia/Tadeusz Rudzicki