We wtorkowy wieczór rozegrano dwa kolejne spotkania w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów. Juventus Turyn wygrał z Borussią Dortmund, a Manchester City poległ na Etihad Stadium z FC Barceloną.
Juventus – Dortmund
Minimalnym faworytem starcia między mistrzem Włoch a wicemistrzem Niemiec byli gospodarze. Juventus lepiej radzi sobie bowiem we własnej lidze, przewodząc stawce, zaś Borussia, mimo iż ostatnio odniosła trzy wygrane z rzędu, zajmuje w Bundeslidze miejsce w środku tabeli, które jest dalekie od ich możliwości, ambicji i oczekiwań. Pierwsza połowa spotkania na Juventus Stadium była bardzo emocjonująca i padły w niej trzy bramki. Stan gry otworzył w 13. minucie Argentyńczyk Carlos Tevez, który dobił strzał Alvaro Moraty „wypluty” przez Romana Weidenfellera. Gol dla Juventusu padł w dość niespodziewanym momencie, gdyż to goście z Dortmundu przeważali przez pierwsze kilkanaście minut spotkania i wydawało się, iż to oni zdobędą pierwsi gola. Borussia musiała jednak gonić wynik i pogoń tą udało się zakończyć już w 18. minucie, gdy po fatalnym błędzie defensywy gola zdobył Marco Reus. Po wyrównaniu gra nieco się uspokoiła, ale to goście dłużej utrzymywali się przy piłce i sprawiali wrażenie bardziej pewnych siebie. W 32. minucie z boiska zszedł kontuzjowany Łukasz Piszczek, którego zastąpił Matthias Ginter, a pięć minut później plac gry z powodu urazu opuścił Andrea Pirlo, za którego zameldował się Roberto Perreyra. W 43. minucie groźnie zaatakowało Juve i przyniosło im to kolejne trafienie, którego autorem był Alvaro Morata, a asystował mu Paul Pogba. Kolejne 45. minut nie przyniosło zmiany rezultatu, choć nie brakowało u temu okazji. Najlepszą dla gości z Niemiec zmarnował Ciro Immobile, a dla Juve jego rodak Giorgio Chiellini. Zwycięstwo 2:1 stawia w lepszej sytuacji przed rewanżem Włochów, choć Borussia na własnym terenie jest niezwykle groźna, o czym przekonywały się już w Lidze Mistrzów nie takie ekipy jak „Stara Dama”.
Czytaj także: TOP 10 wydarzeń weekendu na europejskich boiskach. Barca liderem La Liga, Roma lepsza od Lazio, a BVB od Schalke.
Juventus Turyn – Borussia Dortmund 2:1 (2:1)
Tevez (13), Morata (43) – Reus (18)
Manchester City – FC Barcelona
W drugim meczu, który rozegrano we wtorek, zmierzyły się zespoły Manchesteru City i FC Barcelony. Faworytem była „Blaugrana”, która po noworocznej wpadce z Realem Sociedad zaczęła grać na bardzo wysokim poziomie i zaliczyła wspaniały styczeń i pierwszą połowę lutego. Znakomitej postawy i formy podopiecznych Luisa Enrique nie mogła zmącić sobotnia porażka 0:1 z Malagą, choć na pewno piłkarze z Etihad Stadium mogli mieć nadzieje, że jest to zwiastun słabszej postawy w bezpośrednim starciu tych drużyn już w Lidze Mistrzów. Gracze City wysłali zaś w ubiegły weekend bardzo mocny i agresywny sygnał do Barcelony, wygrywając 5:0 z Newcastle United. Bojowe nastroje zostały jednak szybko przez przyjezdnych z Katalonii zmącone, a nadzieje dość brutalnie złamane. Dwa trafienia Luisa Suareza z pierwszej połowy dały gościom prowadzenie 2:0 już do przerwy i sytuacja gospodarzy stała się nie do pozazdroszczenia. W drugiej połowie gospodarze zaatakowali trochę odważniej Barceloną, a zwieńczeniem okresu dobrej gry był gol Sergio Aguero z 69. minuty, który wlał w serca piłkarzy z Manchesteru nowe nadzieje. Znów zostały one jednak nadwątlone bardzo szybko, bo już po pięciu minutach czerwoną kartkę obejrzał lewy defensor „The Citizens” – Gael Clichy i jego zespół musiał sobie radzić z Barcą w dziesiątkę. Grający w osłabieniu piłkarze City poradzili sobie o tyle, że nie stracili trzeciej bramki (pomimo, że Leo Messi mógł ją zdobyć z rzutu karnego) i mają odrobinę większe szanse przed rewanżem, ale awans do kolejnej fazy i tak będzie raczej dla nich „mission impossible”.
Manchester City – FC Barcelona 1:2 (0:2)
Aguero (69) – Suarez (16, 30)
Czerwona kartka za dwie żółte: Man City – Clichy (74)
fot. wikimedia.commons