Reprezentacje Hiszpanii i Francji pierwszymi półfinalistami Eurobasketu 2015! Hiszpanie w szlagierowym pojedynku okazali się minimalnie lepsi od Grecji, z kolei gospodarze fazy pucharowej Mistrzostw pokonali Łotwę.
Hiszpania – Grecja
Minimalnymi faworytami tego meczu byli pogromcy Polaków z pierwszej rundy play-off. Grecy nie zamierzali jednak łatwo dawać za wygraną. Podopieczni trenera Fotiosa Katsikarisa od początku grali z wicemistrzami olimpijskimi jak równy z równym, czego efektem był remis po pierwszej kwarcie. W drugiej odsłonie gry, skuteczność poprawili Pau Gasol i Nikola Mirotić, zawodził z kolei lider Greków – Vassilis Spanoulis, w wyniku czego do przerwy faworyci prowadzili różnicą siedmiu punktów. Gracze z Hellady od początku trzeciej kwarty pokazali zupełnie inne, skuteczniejsze i agresywniejsze oblicze. Fenomenalnie spisywał się czarnoskóry Giannis Antetokoumpo, skuteczny zarówno na dystansie, jak i pod tablicami. Hiszpanom nie pomagały nawet przerwy brane przez trenera Sergio Scariolo i Grecy, niespodziewanie, prowadzili na dziesięć minut przed końcem. Czwarta kwarta jednak, podobnie jak w meczu z Polską, była popisem graczy z Półwyspu Iberyjskiego, a koncert gry znowu rozpoczął Gasol. Grekom we znaki dawał się też doświadczony Felipe Reyes, którego kilkukrotnie musieli faulować w strefie podkoszowej. Wydawało się, że przewaga Hiszpanów jest bezpieczna (dochodziła nawet do siedmiu punktów) i ich awans nie był zagrożony. W końcówce meczu jednak Grecy zaczęli celnie trafiać za trzy, jednak wszystko co zdołali osiągnąć to odrobienie strat do jednego punktu. Rzut z połowy boiska Antetokoumpo równo z syreną był niecelny i stało się jasne, że pierwszymi półfinalistami zostali Hiszpanie, których do wygranej poprowadził Gasol – zdobywca 27 punktów.
Hiszpania – Grecja 73:71 (14:14, 25:18, 16:25, 18:14)
Hiszpania: Gasol 27, Mirotić 18, Rodriguez 10, Llull 8, Reyes 5, Ribas 3, Claver 2, Fernandez 0.
Grecja: Calathes 14, Printezis 13, Antetekounmpo 12, Spanoulis 10, Koufos 9, Zisis 5, Bourousis 5, Sloukas 3, Perperoglou 0, Kaimakoglou 0.
Czytaj także: Znamy pierwszych ćwierćfinalistów Eurobasketu!
Francja – Łotwa
Tutaj zdecydowanym faworytem byli Francuzi, na dodatek dopingowani przez tłum kibiców hali w Lille. Początek spotkania nie wskazywał jednak na spacerek Trójkolorowych. Bardzo skuteczny był Kristaps Janicenoks, a cały zespół z nadbałtyckiego państwa grał uważnie w defensywie i popełniał mniej strat od rywali. Przez niemal całą pierwszą połowę utrzymywało się minimalne prowadzenie podopiecznych trenera Ainarsa Bagatskisa, jednak w końcówce przypomniał kibicom o sobie gwiazdor NBA – Tony Parker. Zawodnik, który zawiódł w poprzednim meczu z Finlandią, rzucił dziewięć oczek z rzędu i wyprowadził Francję na dwupunktowe prowadzenie po dwudziestu minutach gry. Druga połowa wyglądała jednak zupełnie inaczej – Francuzi od początku zaczęli grać dużo skuteczniej i uważniej w obronie – w trzeciej kwarcie Łotysze rzucili zaledwie siedem punktów! Świetnie spisywali się Boris Diaw oraz Rudy Gobert, dzięki czemu przewaga faworytów rosła i wynosiła kilkanaście punktów. Część strat Łotysze odrobili dzięki dobrym rzutom za trzy, jednak mimo tego, końcowy wynik był dla nich bardzo niekorzystny. Podopieczni Vincenta Colleta rzucili o czternaście punktów więcej i to oni będą półfinałowym rywalem Hiszpanów.
Francja – Łotwa 84:70 (21:25, 19:13, 16:7, 28:25)
Francja: Parker 18, Diaw 14, Gobert 13, De Colo 11, Lauvergne 10, Fournier 7, Gelabale 4, Batum 4, Westermann 2, Kahudi 1, Pietrus 0, Jaiteh.
Łotwa: Janicenoks 16, Strelnieks 14, Bertans 12, Freimanis 9, Meiers 7, Mejeris 5, Timma 3, Berzins 2, Vecvagars 2, Blums 0, Peiners 0, Karlis 0.
Źródło: SportoweFakty.pl
Foto: Liondrartois/wikiMedia