W poniedziałek odbyły się ostatnie spotkania 1. kolejki PlusLigi. Jako ostatni, swoje mecze wygrali Indykpol AZS Olsztyn i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
Równo do czasu
Starcie pomiędzy Łuczniczką Bydgoszcz, a Indykpolem AZS Olsztyn zapowiadało się bardzo ciekawie, gdyż obie drużyny zostały mocno zmienione przed rozpoczęciem rozgrywek. Początek spotkania potwierdzał oczekiwania, choć ładne akcje przeplatane były prostymi błędami (7:7). Sytuacja nie ulegała zmianie po przerwie technicznej, a i jedni i drudzy siatkarze wciąż grali punkt za punkt (14:14). Powoli jednak zarysowywała się przewaga gości, którzy odskoczyli oponentom na dwa punkty (16:18). Indykpol próbował jak najszybciej odrobić straty, lecz rywale dzielnie trzymali się swojej zaliczki. Co rzucało się w oczy, to bardzo niska skuteczność w obronie zarówno po jednej, jak i drugiej stronie siatki. Trener Andrea Gardini postanowił przy stanie 21:23 wziąć czas dla swojego zespołu. Decyzja okazała się dobra, gdyż gospodarze nie dość, że odrobili straty, to jeszcze mieli piłkę setową. Piotr Makowski postanowił w tym czasie dwukrotnie przerwać grę, lecz nic to nie dało, a AZS wygrał pierwszą odsłonę (25:23).
Czytaj także: PlusLiga: Lotos wziąż niepokonany!
Podrażnieni przyjezdni zamierzali szybko zdobyć kilka punktów przewagi, lecz oponenci nie chcieli oddawać „oczek” za darmo (4:6). Wciąż mecz mógł się podobać ze względu na to, że ponownie gra prowadzona była niemalże punkt za punkt. Nagle jednak Thomas Koelewijn popełnił błąd w ataku, a po chwili Bram Van den Dries został zablokowany, dzięki czemu piąta ekipa poprzedniego sezonu wyszła na solidne prowadzenie (9:13). Przy stanie 14:17 doszło do bardzo nieprzyjemnego incydentu, ponieważ kontuzji nabawił się Wojciech Ferens. Siatkarz po jednej z akcji złapał się za kolano, ostatecznie zostając zwieziony z boiska na noszach. Strata zawodnika źle podziałała psychicznie na gości, którzy stracili niemal całą swoją przewagę (17:18). Olsztynianie rozluźnili się jednak przez chwilę zbyt mocno, znów pozwalając rywalom na ucieczkę (17:20). Wystarczyła jednak chwila, by „Akademicy” znów mieli kontakt (20:21). Końcówka partii należała jednak do bydgoszczan, którzy wyrównali tym samy stan meczu (23:25).
W trzeciej odsłonie gra coraz bardziej się zazębiała, lecz tym razem to gracze z Olsztyna byli stroną nieznacznie przeważającą na parkiecie (6:5). Po raz kolejny kibice zgromadzeni w hali Urania mogli oglądać bardzo wyrównany bój, w którym obie ekipy nie chciały oddać choćby jednego punktu (13:13). Obraz gry zaczął się zmieniać po drugiej przerwie technicznej, gdyż AZS wyszedł na dwupunktowe prowadzenie, na co od razu zareagował Makowski, prosząc o czas (17:15). Decyzja trenera Łuczniczki nic jednak nie wniosła, gdyż gospodarze zaczęli grać bardzo pewnie, spokojnie wygrywając partię (25:17).
Olsztynianie czuli swoją przewagę, coraz bardziej dominując nad rywalami. Wydawało się, że bydgoszczanie nie byli już w stanie przeciwstawić się oponentom, szybko mając sporą stratę (6:3). Podopieczni Gardiniego byli bardzo spokojni na boisku, pewnie utrzymując spokojne prowadzenie (12:7). Makowski postanowił dokonać zmiany rozgrywającego, co było jednym z elementów nagłej poprawy gry gości, którzy niespodziewanie doprowadzili do remisu (12:12). Szybko jednak Indykpol powrócił do dobrej gry, na nowo budując zaliczkę (16:12). Tym razem gracze z Bydgoszczy nie byli już w stanie w żaden sposób zagrozić przeciwnikom, którzy pewnie doprowadzili seta do końca, zdobywając tym samym cenne trzy punkty (25:21).
Indykpol AZS Olsztyn – Łuczniczka Bydgoszcz 3:1 (25:23, 23:25, 25:17, 25:21)
Indykpol AZS Olsztyn: Van der Bries, Zniszczoł, Stoilović, Bednorz, Woicki, Koelewijn, Potera (libero) oraz Bieńkowski
Łuczniczka Bydgoszcz: Jurkiewicz, Ferens, Radke, Ruciak, Kosok, Krzysiek, Żurek (libero) oraz Murek, Wolański, Wiese
MVP: Bartosz Bednorz
Pozostałe spotkanie:
Cerrad Czarni Radom – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
Przed spotkaniem w roli faworyta stawiano ZAKSĘ, która w okienku transferowym dokonała dużych wzmocnień. Radomianie, którzy również nie próżnowali w przerwie, od samego początku pokazywali, że nie chcą łatwo oddać skóry na swojej ziemi. Kędzierzynianie mieli spory problem z „Wojskowymi”, którzy byli nawet w stanie prowadzić 2:1 w setach. Podopieczni Ferdinando De Giorgiego nie zwiesili jednak głów, powracając z dalekiej podróży, by ostatecznie wygrać spotkanie 2:3.
Cerrad Czarni Radom – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (22:25, 25:23, 25:21, 18:25, 8:15)
Cerrad Czarni Radom: Kampa, Szalpuk, Grzechnik, Bołądź, Żaliński, Pliński, Kowalski (libero) oraz Szczurek, La Cavera, Grobelny, Zbierski, Majstorović (libero)
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Toniutti, Wiśniewski, Tillie, Konarski, Gladyr, Deroo, Zatorski (libero) Pająk, Czarnowski, Buszek, Bociek
MVP: Benjamin Toniutti