Drugi mecz i drugie zwycięstwo polskich siatkarzy podczas turnieju Ligi Światowej we włoskim Pesaro! Tym razem nasza reprezentacja, po świetnym meczu, pokonała gospodarzy turnieju 3:1. Wygrana nie przyszła jednak podopiecznym trenera Ferdinando De Giorgiego łatwo.
Po wczorajszym triumfie nad Brazylią po tie-breaku, tym razem Polaków czekało równie trudne zadanie. Ich rywalami byli bowiem rodacy De Giorgiego – aktualni wicemistrzowie olimpijscy do tego wspierani przez żywiołową, chociaż niespecjalnie liczną, publiczność. Obie drużyny rozpoczęły mecz w takich samych składach, jak swoje wczorajsze spotkania: Polacy wyszli identycznym ustawieniem jak na mecz z Brazylią, a Włosi postawili na zawodników, którzy grali od początku z Iranem (mecz wygrany przez podopiecznych Gianlorenzo Blenginiego 3:0).
Początek meczu w wykonaniu „Biało-Czerwonych” był bardzo udany. Polacy wyglądali solidnie w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, w odróżnieniu od rywali, którzy często mylili się w ataku. Dwie dobre piłki zepsuł choćby atakujący Italii – Luca Vettori. Lepiej pod tym względem radzili sobie Dawid Konarski i Bartosz Kurek, dzięki czemu na pierwszą z przerw technicznych nasi reprezentanci zeszli z trzypunktową przewagą. Po powrocie na parkiet, początkowo Kurek oraz Michał Kubiak kontynuowali skuteczne ataki, jednak z czasem przebudzili się gospodarze turnieju, a zwłaszcza Filippo Lanza. Przyjmujący nie tylko zaczął skutecznie atakować, ale także popisał się dobrą zagrywką. Przy jego serwisie Włochom udało się zdobyć trzy punkty z rzędu. Podopieczni Blenginiego ewidentnie łapali wiatr w żagle, podczas gdy w grze Polaków pojawiło się sporo niedokładności. Mimo, iż po świetnym bloku Bartłomieja Lemańskiego, nasza reprezentacja prowadziła ponownie różnicą trzech oczek (15:12), nagle to Włosi zdobyli cztery punkty z rzędu, schodząc na drugą przerwę techniczną z przewagą. Niestety, świetna postawa w polu serwisowym Luigiego Randazzo, a także indywidualne błędy w ataku nie pozwoliły na odrobienie tej, początkowo minimalnej, straty. Pierwszego seta na swoje konto zapisali więc Włosi, wygrywając go do 21. Seta zakończyła autowa zagrywka Mateusza Bieńka…
Czytaj także: Puchar Świata: kapitalny mecz Polaków! Amerykanie bez szans!
Drugi set rozpoczął się dla Polaków jeszcze lepiej, niż pierwszy. Nasi skutecznie atakowali, dobrze przyjmowali, a do tego potrafili zagrać blokiem. W każdym elemencie radzili sobie znacznie lepiej od Włochów. Efekt? Cztery punkty przewagi na pierwszej przerwie technicznej! Mimo nieco lepszej gry przeciwników, spośród których najlepiej w ataku radził sobie Vettori, Polacy utrzymywali bezpieczną przewagę. Kapitalnie radził sobie debiutujący w ten weekend w Lidze Światowej środkowy Bartłomiej Lemański. Mierzący 2,17 m siatkarz nie tylko zatrzymywał Włochów blokiem, ale także kończył ataki ze środka, oraz posyłał na ich stronę trudne do odbioru zagrywki. Na drugą przerwę nasi schodzili wobec tego z wyraźnym prowadzeniem (16:12) po dobrym ataku drugiego ze środkowych – Bieńka. Po powrocie na boisko, nasi kontynuowali świetną grę, a przewaga utrzymywała się na poziomie 4-5 punktów. Końcówka partii to już koncert gry naszej reprezentacji. Skutecznie atakowali Kubiak, Kurek czy Bieniek, w odróżnieniu od Vettoriego i Randazzo, którzy dla odmiany często mylili się w ofensywie. Wobec takiej różnicy, wygrana w partii (25:17) i wyrównanie stanu meczu przyszło „Biało-Czerwonym” nad wyraz łatwo…
Początek trzeciego seta wyglądał podobnie, jak finisz drugiego… Błędy Włochów, dobre ataki Kubiaka i solidna zagrywka naszych siatkarzy, w tym wypadku Bieńka. Polacy zdobyli więc pierwsze cztery punkty w tej partii, zyskując solidny handicap. Kolejne akcje w ich wykonaniu były równie dobre, inaczej w obozie ich rywali: mylili się nawet najbardziej doświadczeni z Włochów: Vettori oraz Simone Buti… Po pierwszej przerwie technicznej, w polu zagrywki pojawił się Bieniek i przy jego serwisie przewaga Polaków zdecydowanie urosła (12:4)! Włosi wciąż wyglądali dość bezradnie. Najlepszym tego podsumowaniem był pojedynczy blok Lemańskiego na Lanzie, po którym obie ekipy zeszły na drugą z technicznych przerw (16:9). Niedługo potem, niepierwszą w tym meczu, świetną zagrywką popisał się Fabian Drzyzga i na tablicy wyników mieliśmy już rezultat 18:10. Wtedy trzy punkty z rzędu udało się zdobyć Włochom, głównie za sprawą rezerwowego Olega Antonowa, który nieco rozruszał grę w ataku. Przewaga podopiecznych De Giorgiego wciąż wydawała się jednak bezpieczna, tym bardziej że Włosi nadal nagminnie psuli swoje zagrywki… Na boisku pojawił się w międzyczasie jeden z bohaterów starcia z Brazylią – Aleksander Śliwka. Po ataku jego, a następnie innego rezerwowego – Macieja Muzaja, naszym brakowało tylko dwóch oczek do wyjścia na prowadzenie w meczu (23:17). Niedługo potem stało się to faktem, a świetnym blokiem znowu popisał się Lemański! Wygrana 25:18 oznaczała prowadzenie naszej kadry w setach!
Czwarty set lepiej rozpoczęli Włosi. Dobrze atakowali Buti oraz wprowadzony na parkiet w trakcie spotkania Giulio Sabbi (2:4) Po kapitalnych zagrywkach tego drugiego, przewaga gospodarzy urosła chwilowo nawet do czterech punktów. Z czasem jednak Polacy uspokoili grę, a na pierwszej przerwie technicznej przegrywali już tylko różnicą jednego oczka. Do remisu udało się doprowadzić niedługo później, po autowym ataku Antonowa (9:9). Po włoskiej stronie zdecydowanie wyróżniał się Sabbi, do którego Simone Giannelli kierował kolejne piłki, które atakujący zwykle kończył, utrzymując swoją drużynę w grze (12:13). Polakom udało się ponownie doprowadzić do remisu po asie serwisowym Lemańskiego, by na przerwie technicznej wreszcie prowadzić, i to dwoma punktami! Włosi nie składali jednak broni, wygrali dwie akcje z rzędu, a nawet mieli szansę znowu prowadzić. Giannelli został jednak zablokowany przez Śliwkę (17:16)! Wynik tej partii wciąż oscylował wokół remisu, a obie drużyny często myliły się w polu serwisowym. Po dobrym ataku Lanzy, Włochom udało się wyrównać stan seta (23:23), co miało zwiastować duże emocje… Tak się jednak nie stało, gdyż sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Dawid Konarski. Atakujący najpierw wykończył akcję pewnym atakiem ze skrzydła (czym dał Polsce piłkę meczową), a potem posłał kapitalną zagrywkę, której włoscy przyjmujący nie dali rady poprawnie odebrać! 25:23 i wygrana za trzy punkty stała się faktem!
Już jutro, o godzinie 17, podopiecznych De Giorgiego czeka trzeci i ostatni mecz turnieju w Pesaro. Przeciwnikiem będą Irańczycy, których Polacy potrafili pokonać niedawno w meczu towarzyskim. Trzymajmy więc kciuki, gdyż nasi mają szansę zakończyć turniej z kompletem wygranych!
Polska – Włochy 3:1 (22:25, 25:17, 25:18, 25:23)
Polska: Drzyzga, Konarski, Lemański, Bieniek, Kurek, Kubiak, Zatorski (libero) oraz Kochanowski, Łomacz, Muzaj, Wojtaszek (libero), Śliwka
Włochy: Giannelli, Lanza, Piano, Vettori, Candellaro, Randazzo, Colaci (libero) oraz Antonow, Botto, Buti, Sabbi
Źródło: własne
Foto: wikimedia