„Pierwsze ustalania wskazują, że grupa osób weszła na teren stadionu zgodnie z przyjętą praktyką po meczach wyjazdowych, co nie dawało ochronie obiektu podstaw do niepokoju. Niestety po wjeździe autokaru na parking doszło do ostrej wymiany zdań i szarpaniny z udziałem zawodników oraz członków sztabu, które łącznie trwały ok. 8 minut” – podały w oficjalnym komunikacie władze Legii dotyczącym pobicia piłkarzy. Ta wersja gryzie się jednak z relacją przedstawioną przez Konrada Paśniewskiego, kierownika drużyny.
Informacja o pobiciu piłkarzy Legii na parkingu stadionu przy Łazienkowskiej z prędkością światła obiegła wszystkie media. W końcu oficjalne stanowisko zajął klub, który wystosował oficjalny komunikat. Dowiadujemy się z niego, że do zdarzenia doszło po powrocie drużyny z Poznania. Zajście zostało nazwane przez władze „szarpaniną”.
Ta wersja nieco gryzie się z relacją przedstawioną przez Konrada Paśniewskiego, kierownika Legii, który w rozmowie z Mateuszem Skwierawski z portalu Sportowe Fakty całą sytuacją opisał w następujący sposób: Nagle Arek wychodzi na zdrajcę, sprzedawczyka czy gościa bez jaj (jeden z piłkarzy oskarżył golkipera Legii o to, że wszystkiemu przyglądał się z boku – przyp. red.). To bzdura. Na parkingu było tak: jeden z kibiców, który wszedł do autokaru, powiedział, że mają zostać w nim Malarz i Michał Kucharczyk. Arek wstał i powiedział: „Nie, jesteśmy drużyną i wychodzimy wszyscy”. I wyszli z autokaru, ruszyli w stronę garażu, gdzie miało odbyć się spotkanie. Nagle z tego garażu wyleciała banda, która zaczęła okładać piłkarzy. Arek był w pierwszym rzędzie i też dostał w głowę.
Okładać piłkarzy…
Pomiędzy okładaniem (w domyśle biciem) a szarpaniną, jest znacząca różnica. Cała sytuacja dobitnie wskazuje więc na fakt, iż klub wystosowując miałki komunikat po prostu przestraszył się możliwego konfliktu z kibicami. Przy dramatycznej formie sportowej zespołu oraz fatalnych wynikach, wojna z kibicami jest ostatnią rzeczą, o której przy Łazienkowskiej myślą. Niemniej jednak publikowanie oświadczenia, w którym bagatelizuje się zdarzenie jest nie do przyjęcia.
źródło: legia.com, sportowefakty.pl
Fot. Wikimedia/Валерий Дед