Rozstanie Jarosława Kreta i Beaty Tadli stało się tematem, który mocno zaistniał w mediach. Dodatkowym problemem okazał się fakt, że oboje pracują w tej samej stacji, przez co musieli spotykać się także na wizji. Teraz „Nowa TV” postanowiła temu zapobiec.
Okoliczności rozstania Beaty Tadli i Jarosława Kreta nie są do końca znane. Wiadomo, że oboje nie szczędzili sobie negatywnych słów w mediach, przez co sytuacja stała się bardzo głośna. Dodatkowe emocje budził fakt, że para pracuje w tej samej stacji telewizyjnej.
Okazuje się, że spotykając się na wizji nie potrafili oni powstrzymać się od złośliwych komentarzy. I nawet jeśli nie były one wyrażane wprost, to pewne niedopowiedzenia lub ostentacyjne gesty były błyskawicznie zauważane przez widzów. Nic więc dziwnego, że stacja postawiła w końcu zareagować.
Jak informują Wirtualne Media, „Nowa TV” postanowiła nie doprowadzać do spotkania Jarosława Kreta i Beaty Tadli na żywo. Wszystko przez niewielką zmianę w formule programu „24 godziny”. W normalnych przypadkach prowadzący pod koniec wydania krótko rozmawiają z prezenterem pogody, który przedstawia prognozę po krótkiej przerwie reklamowej. Nadal pozostanie to elementem programu, ale tylko w przypadku, gdy programu nie współprowadzi Beata Tadla a prezenterem pogody nie jest Jarosław Kret.
Czytaj także: Ostra wymiana zdań w programie na żywo. Kret i Tadla mówili o... pierścionku zaręczynowym! [WIDEO]
Teraz jeśli Kret i Tadla mieliby spotkać się na wizji, pod koniec programu nie ma rozmowy z prezenterem pogody. Po zakończeniu programu po prostu rozpoczyna się przerwa reklamowa, a Jarosław Kret w roli prezentera pojawia się dopiero po niej.
Co ciekawe, w pozostałych przypadkach formuła programu pozostaje niezmienna, nawet jeśli udział w nim bierze była para. Ważne jest jednak, by nie spotkali się oni na wizji.