Rozstanie Jarosława Kreta i Beaty Tadli stało się w ostatnim czasie jednym z głównych tematów medialnych. Ich spotkania są nieuniknione, ponieważ oboje pracują w jednej redakcji. Ostatnio między nimi doszło do ostrej wymiany zdań w programie na żywo.
Jarosław Kret i Beata Tadla pracują w stacji NOWA TV. Kret jest tam prezenterem pogody, a Tadla współprowadzi program „24 Godziny”. Czasami, pod koniec serwisu informacyjnego, muszą zasiąść przy wspólnym stole, co, zważając na fakt, iż jeszcze do niedawna tworzyli parę, może prowadzić do nieprzyjemnych sytuacji.
W ostatnim czasie Kret i Tadla starli się ze sobą ws. pierścionka zaręczynowego. Nieszczęśliwie złożyło się, że stacja przygotowała reportaż na temat pierścionka Joanny Krupy, który wart był 2 miliony złotych. Współprowadzący program Marek Czyż zapytał Jarosława Kreta, czy ten kupiłby taki.
Czytaj także: Ostra wymiana zdań Tadli i Kreta na antenie telewizyjnej. Jest stanowisko przedstawiciela stacji
– Zaręczynowy? Nie mam tyle – odpowiedział prezenter.
Na dalsze pytania prowadzącego czy Kret kupiłby pierścionek gdyby miał pieniądze, ten odpowiedział, że tak. W tym momencie Beata Tadla zaczęła wyjątkowo wymownie patrzeć na swoje dłonie, na których oczywiście słynnego już pierścionka nie było.
Gest ten zauważył Jarosław Kret, który próbował dogryźć byłej partnerce. – A co ty tak pokazujesz? Ona miała jeden pierścionek, ale się jej rozpadł – powiedział.
Beata Tadla nie była mu dłużna. – Wszystko się kiedyś rozpada – powiedziała.
Czytaj także: Na 18 urodziny kupiła sobie los na loterii. Teraz nie będzie musiała już pracować!