Były rzecznik MON, Bartłomiej M. pozostanie na razie w tymczasowym areszcie. Portal WP dotarł tymczasem do nowych faktów dotyczących głośnej sprawy.
Według ustaleń dziennikarzy WP, Bartłomiej M. wpadł z powodu rozmów telefonicznych z osobami, które były podsłuchiwane przez CBA do innej sprawy.
Ówczesny rzecznik MON czuł się tak pewnie, że wszystkie newralgiczne sprawy omawiał przez telefon. W ten sposób znalazł się w orbicie zainteresowań CBA.
Czytaj także: Bartłomiej Misiewicz bierze ślub. Kim jest jego wybranka?
Czytaj także: Mocny komunikat IPN ws. słów amerykańskiej dziennikarki
„CBA sprawdzało nieprawidłowości w kilku spółkach skarbu państwa, w tym w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Operacja służb trwała od 2016 roku. Bartłomiej M. często kontaktował się z osobami, które CBA prześwietlało. W tych podsłuchanych rozmowach mówił, co mu ślina na język przyniesie. Powoływał się na generałów, ministrów i znanych polityków.” – twierdzi informator portalu.
Informator twierdzi, że są dwie sprawy, które byłego rzecznika MON mogą obciążyć najbardziej: ta związana z organizacją przez PGZ wystawy na targach obronności w Nadarzynie w centrum kongresowym Ptak Expo oraz organizacja podobnego wydarzenia Ostródzie.
Czytaj także: Romaszewska: „Macierewicz może założyć własną partię”
Źr. wp.pl