Po katastrofalnym spotkaniu z Liverpoolem, Leo Messi trafił na lotnisku na kibiców własnej drużyny. Nie było to jednak miłe spotkanie. Argentyńczyk musiał się tłumaczyć z fatalnej porażki i odpadnięcia z Ligi Mistrzów.
Kibice Barcelony, którzy przyjechali do Liverpoolu na półfinał Ligi Mistrzów z pewnością byli przekonani, że będą świadkami awansu swojego klubu do finału. Jednak nawet Leo Messi nie uratował Barcy przed tym, co przygotowali dla nich piłkarze gospodarzy.
Czytaj także: Luis Suarez: „Musimy przeprosić za naszą postawę”
Liverpool w niesamowitych okolicznościach przeważył szalę na swoją korzyść i zwyciężając aż 4:0 to klub z Wysp awansował do finału Ligi Mistrzów. Kibice z Hiszpanii byli wściekli.
Po klęsce piłkarze Barcelony szybko odjechali autokarem na lotnisko, ale nie było z nimi największego gwiazdora. Leo Messi został wylosowany do kontroli antydopingowej i na lotnisko dotarł z opóźnieniem.
Na miejscu spotkał kibiców swojego własnego klubu, ale tym razem nie będzie tego miło wspominał. Fani Barcy obrażali nie tylko Argentyńczyka, ale wszystkich zawodników klubu.
Jak informuje „Mundo Deportivo”, Leo Messi postanowił do nich podejść i porozmawiać. Konieczna jednak była pomoc ochroniarzy, którzy zapewnili bezpieczny dystans. Argentyńczyk wyjaśniał, co wydarzyło się z jego perspektywy.
Czytaj także: Jurgen Klopp: „Nie wiem, jak to zrobiliśmy. To niewiarygodne”
Ostatecznie gwiazdor Barcelony najwyraźniej zdołał uspokoić wściekłych kibiców, bo po chwili wyzwiska umilkły. W ich miejsce pojawiły się oklaski i skandowanie na cześć Messiego.
Źr. sport.onet.pl