Kolejny dzień trwają poszukiwania Dawida Żukowskiego. Śledczy zaprzeczają nieoficjalnym doniesieniom, że ojciec dziecka mógł mieć kilka telefonów, by celowo zmylić służby. Wirtualna Polska informuje, że aparat, z którego dzwonił do żony, miał przy sobie do końca. Telefon jest poważnie uszkodzony.
Szeroko zakrojone poszukiwania zaginionego 5-letniego chłopca po ponad tygodniu nie przyniosły żadnych rezultatów. W piątek pojawiła się nieoficjalna informacja, że ojciec Dawida Żukowskiego mógł mieć więcej niż jeden telefon, by zmylić służby w poszukiwaniach 5-letniego chłopca. Informator WP dementuje te doniesienia.
– Namierzyliśmy jeden telefon. Miał go cały czas przy sobie. Po tym, jak wysłał SMS-a do swojej żony, z informacją, że nigdy nie zobaczy syna, aparat został wyłączony. Miał go przy sobie jak wtargnął pod pociąg i odebrał sobie życie. Telefon się roztrzaskał – mówi informator Wirtualnej Polski.
Czytaj także: Ojciec 5-letniego Dawida wysłał matce chłopca dramatycznego smsa
Policja bada telefon ojca Dawida Żukowskiego
Odnaleziony na miejscu samobójstwa telefon ojca może dać odpowiedzi na liczne pytania. Jak informuje Łukasz Łapczyński z prokuratury okręgowej, mimo poważnego uszkodzenia telefonu, policyjni analitycy próbują odzyskać dane.
– Telefon jest w istotny sposób zniszczony, ale pracują nad nim eksperci, by odtworzyć zawartość. Jest obecnie przedmiotem badań. Podobnie jak badane są inne nośniki elektroniczne, należące do Pawła Ż. – mówi Wirtualnej Polsce prokurator Łukasz Łapczyński.
Źródło: wiadomosci.wp.pl, dziennikzachodni.pl