W środę na popularnym portalu ogłoszeniowym pojawiła się „oryginalna” oferta pracy. Szukający kierowcy pracodawca wyraźnie zastrzegł, że zamierza przyjmować jedynie obcokrajowców. Dziennikarz polsatnews.pl postanowił skontaktować się z autorem ogłoszenia, podając się za polskiego studenta. Jak zareagował?
Wspomniane ogłoszenie wygląda z pozoru normalnie. Pracodawca na wstępie zaznacza, że poszukuje osoby na stanowisko kierowcy Uber/Bolt. Pracownik otrzymuje samochód na wyłączność lub na zmiany, umowę zlecenie, gwarancję terminowych wypłat i „miłą atmosferę pracy”.
Gdzie więc znajduje się haczyk? Na końcu oferty widzimy pogrubiony napis: „Do pracy przyjmujemy tylko obcokrajowców, żadnych Polaków!!!” (pisownia oryginalna).
Czytaj także: Oferty pracy tylko z podanym z góry wynagrodzeniem? Jest propozycja zmiany w Kodeksie pracy
Oferta pracy sprawdzona przez dziennikarza
Ogłoszenie zauważył dziennikarz portalu polsatnews.pl i postanowił skontaktować się z autorem oferty. Podczas rozmowy podał się za studenta z Gdańska, wyjaśniając, że interesuje go praca kierowcy.
Mężczyzna, który odebrał telefon odpowiedział, że jest sceptycznie nastawiony do zatrudniania Polaków. Według niego „nie chcą pracować”. Pracodawca zdradził, że w przeszłości korzystał z usług Polaków. – Robili na tydzień 300 złotych, 500 złotych – powiedział. Po chwili zestawił te kwoty z utargiem obcokrajowca 2-2,5 tys. złotych.
Prawnik: Doszło do dyskryminacji
Dziennikarz przedstawił sprawę Adamowi Wojnarowskiemu z Kancelarii Prawnej Consulti w Gdańsku. Prawnik nie ma wątpliwości – ogłoszenie mężczyzny jest niedopuszczalne i stanowi przykład dyskryminacji. W tym kontekście powołał się na unijne przepisy dotyczące swobody przepływu pracowników (art. 45 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej).
W opinii Wojnarowskiego, oferta jest także niezgodna z art. 18 polskiego Kodeksu pracy oraz łamie artykuł 32. Konstytucji RP. Prawnik zwrócił uwagę, że jeśli ktoś zgłosiłby swoją kandydaturę i nie dostał pracy z powodu pochodzenia, autor ogłoszenia mógłby ponieść konsekwencje finansowe.
– Nawet w sytuacji, gdy pan stwierdzi, że może zatrudni osobę z Polski, to jednak nie oznacza, że dyskryminacji w ogłoszeniu nie ma – tłumaczy specjalista.
Obecnie pod numerem ogłoszenia znajduje się już inna oferta. Ogłoszenie jest napisane po ukraińsku i nie zawiera adnotacji dotyczącej narodowości pracownika.
Źródło: polsatnews.pl, Facebook, wMeritum.pl