Leszek Miller w programie Tłit na portalu Wirtualna Polska komentował bieżące wydarzenia polityczne. Nie zabrakło wątku dotyczącego Mariana Banasia, który od pewnego czasu znajduje się w ostrym konflikcie z władzami partii rządzącej.
Miller usłyszał pytanie o sprawę Jakuba Banasia, syna szefa NIK. Z ustaleń portalu WP wynika, że Marian Banaś zrezygnował z dymisji po tym, jak jego syn stracił pracę w banku Pekao. To miało przesądzić o tym, że Banaś zdecydował się na ostry konflikt z kierownictwem PiS.
Czytaj także: On zamordował 16-latka w Kołobrzegu? Zdjęcia poszukiwanego [FOTO]
Czytaj także: Miller: \"Polska wstała z kolan i rząd ma wspaniałą okazję\
„Jeśli to prawda, rozumiem pana Banasia.” – skomentował Miller. „Byłem w podobnej sytuacji, kiedy w sposób nieuczciwy atakowano mojego syna. Miałem poczucie, że cierpi za mnie. Każdy ojciec by tak zareagował.” – przyznał były premier.
Europoseł zauważył, że decyzja o odwołaniu syna Banasia nie wpłynęła na jego decyzję w sprawie rezygnacji. Co więcej, Miller uważa, że taki ruch zwiększył determinację szefa NIK. Zwrócił również uwagę, że PiS ma duży kłopot, bo wcześniej to politycy tej partii wskazali Banasia na to stanowisko.
Miller: „Co robiły służby?”
W rozmowie z WP padło też pytanie, czy przy Nowogrodzkiej ktoś „przelicytował” w tej sprawie. „Tak.” – odparł krótko Miller. „Stało się coś, co było wynikiem albo braku informacji, albo buty i arogancji, że wszystko wolno. Co w tej sprawie robiły służby specjalne?” – zastanawia się były premier.
Czytaj także: Marszałek Senatu wzywa do masowych protestów. „Sędziowie są brutalnie atakowani”
Polityk wyraził przekonanie, że prawda i tak ujrzy światło dzienne. „O wszystkim dowiemy się, jak PiS straci władzę. Jeśli PiS będzie spadał w sondażach, to ludzie, którzy mają rozmaite dokumenty, zaczną je przynosić do tych, którzy potencjalnie mogą zdobyć władzę.” – powiedział Miller.
Źr. wp.pl